35 najpiękniejszych przeżyć: podróżnicza bucketlista dla leniwych
To mój ulubiony prezent urodzinowy.
Ten, który sobie trochę podarowałam sama, ale bardziej to jednak Natura, a złożył się z nią Zbieg Okoliczności i jeszcze Mnóstwo Napotkanych Po Drodze Osób. Podróżnicza bucketlista? Nigdy nie spisywałam iluś tam rzeczy, które koniecznie muszę zrobić, zanim skończę ileś tam lat, a teraz niniejszym kończę 35 i taka lista stworzyła mi się sama, po fakcie, a każdy z punktów na niej uśmiecha mnie nieustannie i równie mocno, toteż kolejność jest zupełnie przypadkowa.
Wiecie, to jest doskonały pomysł dla leniwych ludzi – stworzyć spis swoich wymarzonych przygód i destynacji na podstawie tego, co już przeżyliście! Mam nadzieję, że z każdymi kolejnymi urodzinami będzie rosła.
No to włala. Podróżnicza bucketlista by Hania.
-
Biwak przy Wrotach Piekieł, Turkmenistan
Miło się zasypia w namiocie przy ognisku, nie? No a jak to ognisko ma szerokość prawie 70m, płonie na środku pustyni, a nad tobą wznosi się świetlista łuna – tę noc zapamięta się na zawsze.
-
Łapanie powietrza w rezerwacie Yading, Yunnan, Chiny
Wiecie, ze mnie to taki bardzo przeciętnawy górski piechur, ale jak trafiłam do najprawdziwszego Shangri-La, to żadne przełęcze nie były w stanie mnie powstrzymać.
-
Poszukiwanie końca tęczy w Yellowstone, USA
Udane – Yellowstone całe jest końcem tęczy! Wybucha kolorami, tryska wodą, bulgocze ciepłem i emanuje magią i energią. To jest ten park narodowy, którym wszystkie inne parki chcą być, jak dorosną.
-
Wszystko na Azorach, Portugalia
Ej, wiecie, jakie to jest zabawne – najpierw przejechać świat dookoła, a potem znaleźć swoje miejsce na świecie w niemal ostatnim punkcie odwiedzonym przed powrotem do domu?
-
Nurkowanie na Komodo, Indonezja
No, niby to Komodo głównie słynie z warana Arnolda, i – nie przeczę – na lądzie też tam jest co oglądać, ale tamtejszy świat podwodny mnie oczarował i uzależnił od dawania nura pod wodę.
-
Gapienie się w dal siedząc na języku trolla, Trolltunga, Norwegia
A ta skała to taka wisienka na najpyszniejszym torcie zbudowanym z norweskiego mchu i strumyków, bo cały szlak zachwyca.
-
Przyjęcie porodu żółwi i wypuszczenie żółwiątek do oceanu, Sri Lanka
Takich rzeczy nie można zaplanować turystycznie. W rolach głównych: mama żółwica i nasi nowi kumple z żółwiego sanktuarium, ratującego jajka przed ptakami i jaszczurami.
-
Zostanie członkiem irańskiej rodziny, Iran
I to wielokrotnie! Świecie, ucz się gościnności od Persów.
-
Rejs po Milford Sound, Nowa Zelandia
Tak, wiem, że moja lista się w kilku punktach pokryje z każdą inną podróżniczą bucketlistą. Jest ku temu powód.
-
Spojrzenie w głąb Grand Canyon, USA
Jak wyżej. Grand Canyon nie jest tylko mocarny, spektakularny, oszałamiający i onieśmielający. On jest jednym z dwóch miejsc, gdzie kompletnie nie czułam, że w zwiedzaniu towarzyszy mi tłum ludzi i jak to nie jest najlepsza rekomendacja, to nie wiem, co nią jest.
-
Poczucie się jak Indiana Jones w Angkor Wat, Kambodża
A oto drugie z tych dwóch miejsc.
-
Autostopowanie na Outbacku, Australia
Mój ulubiony sport ekstremalny! Autostop chyba nigdzie indziej nie dostarczał mi tyle emocji i adrenaliny, a dodatkowo obfitował w bezkres czerwonej ziemi, przecudne i przedziwne zwierzaki, rozgwieżdżone niebo i odgłosy cykad, dingo i didgeridoo.
-
Znalezienie ciepłego źródła na własność. Najlepiej na fjordach zachodnich, Islandia
Dalej twierdzę, że nie ma bardziej romantycznego miejsca na podróż poślubną. Nikogo na trasie, zachód słońca trwający pół nocy, aż w końcu się zleje ze wschodem, poduszka z mchu pod głową i taplanie się w gorącej wodzie z widokiem na lodowiec. Albo ocean. Albo kalderę wulkanu. Albo na Piotrka.
-
Spędzenie całego dnia na jedzeniu w Hanoi, Wietnam
Ten idealny balans, ta świeżość, eksplozja smaku, a przy tym taka lekkość!
-
Spędzenie całego dnia na jedzeniu w Melace, Malezja
Jedzenie to jedyna religia, która łączy mieszkańców Malezji, no i nawrócili mnie na nią w mgnieniu oka.
-
Spędzenie całego dnia na jedzeniu w Neapolu, Włochy
Kiedyś zamieszkam w sklepie z arancini. Albo z serami (#teamMozarellaDiBufala). Albo z granita al limone. A najlepiej to żeby miał wszystko to i jeszcze pizzę i owoce morza.
-
Przepłynięcie Atlantyku
Wiecie, to zawsze było moje ogromne marzenie, żeby mieć przepłynięty Atlantyk w przeszłości. Etap dążenia do spełnienia tego marzenia miał trochę minusów, takich jak np. słona herbata, choroba morska, czy walka z bomem odpadającym od masztu w trakcie sztormu, ale jestem tu i teraz już się mogę chwalić.
-
Prowadzenie baru na plaży, Kambodża
To taki nadmorski odpowiednik rzucenia wszystkiego i pojechania w Bieszczady. Wszystkie stereotypy się zgadzają – drinki z palemką, egzotyczne owoce, piasek między palcami i gekony biegające po ladzie.
-
Degustacja bardzo wiekowej whisky, Irlandia Północna
Czy może być lepsze zakończenie cudnego trekkingu poszarpanym wybrzeżem do Grobli Olbrzyma niż wizyta w destylarni Bushmillsa? A czy wizyta w destylarni może zakończyć się bardziej owocnie niż degustacją 18- i 21-letnich pozycji? Nie wiem, czy kiedyś skosztuję jakiegoś bardziej szlachetnego trunku, na wszelki wypadek te zapamiętuję na zawsze.
-
Wędrówka po Coyote Buttes, USA
Jakie emocje! Losowanie permitów, żeby wejść na ten – jakże niedostępny – teren i przejazd po dziurach i wertepach z elementami drogi już mi wyniosły ekscytację do nieba, ale trekking i znalezienie tych kolorowych, powykręcanych skał na wyłączność przebiło wszelkie oczekiwania.
-
Road trip po USA
Wysłużony kamper Burak, wiatr we włosach, 6 miesięcy, 25 stanów i 20 tysięcy mil. Rety, jak było wspaniale!
-
Spotkanie delfinów, wielorybów, fok, uchatek, morsów, płaszczek, rekinów, pingwinów, żółwi, słoni morskich, manatów, (…).
Kocham i nigdy nie mam dosyć.
-
Łapanie tęczy w Różowym Meczecie w Shiraz, Iran
Tak, wiem, może się Wam wydawać, że łapanie tęczy już na tej liście było, ale to zupełnie co innego, jak dwa bieguny, bo ja właśnie znalazłam oba końce tęczy. Ten drugi się wyleguje na dywanie w Różowym Meczecie właśnie.
-
Spacer po kładce nad przepaścią w Hua Shan, Chiny
Ja właśnie po to całe życie trenowałam panowanie nad swoją mosto- i kładkofobią, żeby tam wejść. Nie wiedziałam o tym, ale tak było. Powiem Wam – całkiem warto.
-
White Water Rafting na rzece Austari-Jökulsá, Islandia
Nie bez przyczyny zwana jest „Beast of the East” – maaaatko, zmieścić tyle piękna i tyle emocji w jednym odcinku rzeki to chyba tylko Islandia potrafi!
-
Kąpiel ze świecącym planktonem, Kambodża
Dać nura w świetlistą galaktykę – bezcenne!
-
Jedzenie świeżo i osobiście znalezionych owoców morza
Oto przepis na budżetową kolację wartą wszystkich gwiazdek Michelin! Małże w Portugalii, ostrygi w Kambodży, paua w Nowej Zelandii, czaszołki we Francji – wystarczy się zaopatrzyć w butelkę wina z lokalnej (najczęściej) winnicy i delektować.
-
Mieć tylko dla siebie największy kompleks jaskiń świata, Phong Nya, Wietnam
Ta potęga! Te kształty! Te stropy i to echo! I ta radość, że wszyscy turyści poszli najpierw do tej niżej położonej jaskini 😀
-
Canyoning, Azory
To moje najnowsze odkrycie i debiut canyoningowy – jak już myślałam, że bardziej się w Azorach nie można zakochać, to się okazało, że oferują jedne z najfajniejszych możliwości skakania po wodospadach i przedzierania się przez rzeki na świecie!
-
Poczucie magii Tybetu, Kham w prowincji Syczuan, Chiny
Powietrze pachnie himalajskim wiatrem, kadzidłem palonym w świątyniach i nadchodzącą burzą.
-
Noszenie słoneczników we włosach na Woodstocku, Polska
Esencja miłości do świata, pokoju i wspaniałej energii!
-
Walka z kangurem o ciastka i pobudka przez bucząco-ryczące koale, Australia
Ojejku, z samej fauny australijskiej bym przecież mogła taką zwierzo-podróżniczo bucketlistę stworzyć!
-
Wschód słońca w Kapadocji, Turcja
Ja jestem #teamZachódSłońca. Na wschody wstaję tylko wtedy, kiedy naprawdę warto. No i tam właśnie było naprawdę warto.
-
Tapas w Andaluzji, Hiszpania
Kiedy z kolorowej, roześmianej ulicy wchodzisz do jeszcze bardziej kolorowego i roześmianego baru, a do każdego kolejnego piwa podają ci coraz to nowe smakołyki, a muzyka w duszy gra ci jeszcze głośniej niż ta z głośnika, to musisz być w Andaluzji. Gratulacje, to będzie wspaniały wieczór.
-
Zgubić się na perskim bazarze, gdziekolwiek, Iran
Oj, bo bazary to kwintesencja perskości. Pachnie przyprawami i bakaliami, ktoś śpi na dywanach, które zaraz planuje sprzedawać, ktoś wiezie nogę owcy w taczce, dyskutują się nie tylko ceny i towary – tam się toczy życie.
No. To happy birthday to me, a Wy koniecznie podzielcie się ze mną swoimi pozycjami z tej już zrealizowanej (podróżniczej lub nie) bucketlisty dla leniwych.
7 komentarzy
Nasz Mały Świat
Super lista i gratulacje tylu wspaniałych doświadczeń! Nic tylko iść w ślady! 🙂 Cieszę się, że nawet nasza Islandia się znalazła! <3 WSZYSTKIEGO NAJLPESZEGO!
Hania, kierownik wycieczki
Dziękuję <3 Wasza Islandia na pewno jest na każdej jednej liście marzeń! Szczęściarze z Was 🙂
Asia
Super lista, fajnie się ją czyta o ogląda zdjęcia! Dla mnie możliwość zorganizowania kolejnej wielomiesięcznej podróży to szczyt marzeń. A potem poddanie się losowi często powoduje zmianę kierunków podróży i odkrywanie nieznanego:) Jak mi starczy życia chcę po prostu zobaczyć i doświadczyć jak najwięcej:) Życzę wam również kolejnych podróży i dzielenia się doświadczeniami na blogu!
Hania, kierownik wycieczki
Dziękujęęęę 🙂 Trzymam kciuki za Twoje wojaże – cudnie jest mieć mnóstwo czasu i dać się ponieść losowi, życzę Ci tego serdecznie!
Konrad
Hej, fajna lista, wiele punktów pokrywa się z moimi 😉 najbardziej zazdroszczę (oczywiście w pozytywnym sensie tego słowa) mant na Komodo… nam się nie udało ich zobaczyć.
Piotr
Super inspiracje! Na chwilę obecną najbardziej zazdroszcze chyba Wrót Piekeł w Turkmenistanie 😀
FOTO podróże BPE
Przeczytałam uważnie cała listę – cieszę się, ze na mojej kilka punktów pokrywa się z Twoimi ….. dla mnie chyba jednak macierzyństwo i wspólne wędrowanie z dzieckiem ( nie ważne czy to na końcu świata, czy blisko) – jest absolutnie numerem jeden podróżniczych przeżyć , ale na pewno nie jest to punkt dla leniwych 🙂 Z pozdrowieniami i najlepszymi życzeniami urodzinowymi !!!