Australia,  Dookoła świata,  Ludzie i Historie

Kilometr 45 103: o Głupiej Blondynce i polowaniu na krokodyle

„Nigdy nie odwracajcie się plecami do wody. Na jednego krokodyla, którego zauważycie, obok będzie dziesięć, które będą obserwować was. Jeżeli cokolwiek by się działo, kamizelki ratunkowe są pod pokładem. Nie żeby wam się na coś miały przydać, krokodyle was dopadną, zanim zdążycie dopłynąć do brzegu.”

Weed wiedział, jak zareklamować okolicę. Zwodowaliśmy łódkę i wypłynęliśmy na wody mniej transparentne niż skład chemiczny coca-coli na polowanie na krokodyle oraz w poszukiwaniu naszej płetwiastej żyły złota.

polowanie na krokodyle

Jesteśmy w podróży od dawna, co tu dużo mówić, finanse się kurczą, a tutaj usłyszeliśmy o całkiem ciekawym sposobie na podreperowanie budżetu. W Terytorium Północnym co roku w styczniu do morza wypuszcza się kilkadziesiąt oznakowanych ryb – barramundi. Każda z nich jest warta 10 000$, a za jedną wyjątkową płacą milion. To ulubiona loteria tego stanu Australii, a adrenalinę dodatkowo podnosi fakt, że tymi samymi rybami z mniej materialnych powodów zainteresowane są krokodyle.

Pamiętacie Crunchy’ego, krokodyla-pupila w jednym z barów? Szybko przekonałam się, że opinii na temat tych zwierzaków nie należy budować na jego wizerunku. Krokodyle słodkowodne o długości do dwóch metrów uważa się za maluchy, rekordziści – salties, czyli słonowodne dorastają do siedmiu metrów. W Terytorium Północnym za 15$ można wykupić milionowe ubezpieczenie od zjedzenia przez krokodyla, ale dowiedzieliśmy się o tym będąc już na łódce.

polowanie na krokodyle
Powiało grozą…

Otuchy dodawał fakt, że Weed już nie raz w życiu uprawiał zapasy z tymi stworami, a poza tym było tak parszywie gorąco, że nawet krokodylom nie chciało się wynurzać głów z wody. Nie wiedzieliśmy wtedy jeszcze, że zaraz spotkamy bestię, owianą legendą. Bestię, przed którą krokodyle pływające w Adelaide River uciekają, gdzie pieprz rośnie.

Ryby nie brały. Żar lał się z nieba. Kapitan zarządził odwrót i zawinął do przystani: maleńkiego molo przytwierdzonego do niewiele większej wysepki – Goat Island. Populacja: jeden sarkastyczny i zboczony Duńczyk. Zabudowa: jeden bar serwujący zimne piwo i soczyste burgery.

polowanie na krokodyle
Strefa niepoprawna politycznie. Nie bierzemy odpowiedzialności za obelgi ze strony pracowników.

– Znowu ty? – przywitał Weeda Kai, rzeczony Duńczyk, wyciągając butelki z lodówki. – Kogo mi tu przywiozłeś? – spojrzał z dezaprobatą na Piotrka i z aprobatą na mnie, po czym splunął z niesmakiem, kiedy poprosiłam o burgera bezmięsnego i skomentował, że skoro nie biorę mięsa do ust to mój mąż musi być bardzo nieszczęśliwy, czym bardzo rozbawił zgromadzone przy drugim stoliku towarzystwo.

Towarzystwo to właśnie przyleciało na wyspę helikopterem, korzystając z jednej z popularnych atrakcji Terytorium Północnego, jaką był helicopter pub crawl. W praktyce wygląda to tak, że lata się helikopterem od baru do baru i wypija dziesięć najdroższych piw w swoim życiu. W ich przypadku pub crawl wzbogacony został jeszcze o opcję łowienia ryb, co zaskutkowało trzema ledwie spełniającymi wymagania rozmiarowe barramundi. Żadna z nich nie była oznakowana, więc wycieczka się panom nie zwróciła.

polowanie na krokodyle

Nagle spomiędzy panów przy drugim stoliku wyłoniła się ona. Znana w całym stanie, bohaterka z pierwszych stron gazet, postrach okolicy – podbiegła i wskoczyła Kaiowi na kolana.

– Głupia Blondynka! Dobra psica, sprawdziłaś tył wyspy? Nie mamy żadnych nieproszonych gości?

polowanie na krokodyle
To ona! Dumb Blonde – Głupia Blondyna we własnej osobie 😀

Co wyniosłam z tej wycieczki? Nieskończone pokłady motywacji.

Jeżeli kiedykolwiek Wam się wydaje, że coś nie leży w granicach Waszych możliwości, że jesteście za mali, za słabi, a rzeczywistość Was przytłacza, wróćcie do tego nagrania i idźcie zdobywać świat.

A milionowa barramundi? No cóż… Pewnie zjadł ją jakiś krokodyl pogoniony przez Blondynę.

polowanie na krokodyle
Pierwsza strona lokalnej gazety

PS. Kto wypatrzył, że na tym pierwszym zdjęciu to wcale nie australijski krokodyl, tylko totalnie amerykański aligator :D?

4 komentarze

  • MagdaM

    Jak dla mnie , za mało zdjęć
    Ale tekst nadrabia;) powialo grozą, humorem i pozytywnym przesłaniem- mieszanka pozytywnie wybuchowa

    • Hania, kierownik wycieczki

      No widzisz, zorientowałam się pod koniec wycieczki, że żadnych nie zrobiłam 😛 Za dużo emocji 😉

  • Rozkminy Tiny

    Niezła bestia! 😀 miałam takiego “kundlojamnika”, co przeganiał z okolicy wszystkie ogromne psy 😀 sąsiedzi go uwielbiali, bo w stosunku do dzieci był jak anioł, a to było osiedle domków jednorodzinnych, gdzie na plac zabaw często zaplątał się jakiś “ucieknięty” olbrzym.
    No ale ten tutaj to już przesadził 😀

Powiedz mi, co myślisz:

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.