jak wybrać sprzęt campingowy
Kącik dobrej rady,  Plecaku, otwórz się!,  Travel Hacks

Hotel miliona gwiazdek – jak wybrać sprzęt campingowy

Hotel miliona gwiazdek! Żadne okno pokoju hotelowego nie da Ci takich widoków, nigdzie indziej nie obudzi Cię świergot ptaków… albo ryk koali. Jedziemy pod namiot! Tylko teraz – jak wybrać sprzęt campingowy?

Możesz pojechać na camping wielkim rodzinnym vanem zapakowanym po sufit, zabrać ze sobą suszarkę do sałaty, agregat prądotwórczy, prostownicę i cały arsenał poduszek, wpakować się do namiotu plażowego kupionego podczas tygodnia biwakowego w dyskoncie spożywczym, a jak po pierwszej nocy padnie ofiarą mżawki – wyprowadzić się do hoteliku i do końca życia wspominać swoją dziką przygodę. Ten artykuł nie będzie dla Ciebie. Ale baw się dobrze :D!

Możesz spakować do plecaka o wartości małego samochodu namiot o wartości dużego samochodu i zaopatrzony w nóż i bieliznę termiczną iść zdobywać interior Grenlandii pieszo. Dla Ciebie ten artykuł też nie będzie. Ale szacun.

Ten artykuł będzie dla Ciebie, jeżeli chcesz nocować w dziczy, może nawet nie tylko latem, jeżeli masz przeznaczony na sprzęt campingowy konkretny budżet, ale nie aż taki, żeby sobie kupować wyspę na wyłączność, i chcesz go wydać mądrze.

Będzie o tym, jak wybrać sprzęt campingowy:

Na co warto wydać pieniądza i jak się połapać w meandrach dziwnych oznaczeń na namiotach i matach, będzie o tym, w co nie warto inwestować, bo podobny efekt można uzyskać za złoty pięćdziesiąt i z odrobiną fantazji. Będzie o tym, jak przeżyć bez prądu i prysznica i jeszcze o tym, bez jakich sprzętów campingowych z kategorii “niezbędne” wytrzymaliśmy trzy lata i ani razu nie tęskniliśmy. I może nawet będzie gotowa pack-lista? Ale nie wszystko dzisiaj, dzisiaj tylko pierwsza część – o tym, w co naprawdę warto zainwestować.

A zanim zaczniesz czytać, oceń swoje możliwości transportowe i jeżeli uznasz, że wszędzie zawsze jeździsz autem z bagażnikiem-potworem, to zignoruj moje rady o wadze i rozmiarze wszystkich sprzętów (a właściwie to Piotrka rady, bo to on taki mądry, ja tu tylko piszę).

Jak wybrać sprzęt campingowy

Jak wybrać sprzęt campingowy?

No więc, jak chcesz jechać pod namiot, to przyda Ci się namiot.

Z perspektywy plecakowicza-autostopowicza, namiot ma mieć trzy rzeczy:

– dobry stosunek wagi do wytrzymałości i wygody spacza (czyli że nawet jak ogrodowy namiot z postaciami z Frozen waży 200g to nie kupuj)

– nieprzemakalność podłogi i tropiku. Serio, najgorsze jest wstawanie w środku nocy, bo w namiocie powstało jezioro, to jeszcze gorsze od kropli kapiącej równomiernie na nos.

–  dobrą wentylację. Delikatny przeciąg, który wypuszcza z namiotu aromat mokrego psa – zawsze mile widziany.

Takie piotrusiowe kryteria spełniają namioty całoroczne i ekspedycyjne, ale jeżeli chcesz postawić na polu namiotowym wielopokoleniowe osiedle mieszkaniowe, to też nic nie stoi na przeszkodzie, żeby było wodoodporne i przewiewne, tylko pamiętaj, że parcele na zorganizowanych campingach mają ograniczoną powierzchnię 😉.

Co z tą wagą?

No, poprosimy jak najlżejszy, w końcu dźwigamy go na własnych plecach. ALE: mimo że na rynku ciągle pojawiają się lepsze, nowocześniejsze (i droższe) materiały, wciąż namioty ultralekkie z zasady są mniej wytrzymałe. Tutaj słowo klucz to kompromis – między dobrym materiałem, przestrzenią w środku, a wagą właśnie. Nasz waży niecałe 3 kg, pokażę go za chwilę 😉.

Wodoodporność namiotu

Odrobina teorii: wodoodporność materiału mierzy się w milimetrach słupa wody (mm H2O) i to oznacza, że jeśli postawimy słup wody o konkretnej wysokości (podanej w mm) na tym materiale o podstawie metr na metr, to woda przez niego nie przesiąknie. Czyli że im więcej tym lepiej. Materiał o 20 000 mm H2O to taki, w którym można nosić wodę (serio, Piotrek to testował na swojej gore-texowej kurtce, sprawdzała się doskonale jako zastępczy baniak). Bez względu na to, w jaki klimat się wybierasz (no, chyba że na pustynię), polecam wybrać podłogę o wartości 10 000 mm H2O, a tropik od 5 000 mm H2O w górę – taki namiot przetrwa niejedną burzę. Wartości poniżej 5 000 są takie dosyć mżawkowe.

Wentylacja

Nie do przecenienia – to nie chodzi tylko o to, że śmierdzi! Dobry przewiew pozwala pozbyć się z namiotu wilgoci (= stęchlizny) oraz zmniejsza kondensację pary, której nigdy się nie pozbędziemy. Im więcej wywietrzników, tym lepiej (chyba że są duże) – dwa to takie minimum w namiocie dwuosobowym. Muszą być dobrze zamykane, żeby nam wicher nie hulał po namiocie.

Inne parametry?

Jasne, że jeszcze można zwrócić uwagę na dziesiątkę innych rzeczy: liczba wejść, fartuchy śnieżne, przedsionek, łatwość rozbijania… Oczywiście te parametry są także ważne (przecież bez naszych fartuchów śnieżnych – które to wcale nie są tylko na śnieg i przydają się chociażby do noclegu na betonie, czy na kamieniach – to byśmy już dawno odfrunęli którejś wietrznej nocy), ale mniej 😉.

I pamiętaj, żeby na dłuższy wyjazd (szczególnie poza Europę) zabrać kilka dodatkowych śledzi i puszkę impregnatu.

I teraz werble – oto nasz namiot: KLIK!

No tak, kolor zielony zazwyczaj jest atutem ;)

Stabilny, opływowy, zielony, oddychający i baaaardzo wodoodporny – wiecie, parę razy go trzeba było podreperować (Piotrek wspominał, że może by tak napisać jego recenzję?), ale nie wierzę, że jakikolwiek namiot przetrwałby trzy lata codziennego użytkowania w każdym klimacie bez uszczerbku na kondycji. Ten sobie poradził wyśmienicie i służy nam nadal.

Dobra, teraz zadbamy o wygodne spanie.

Jak wybrać matę?

Mamy karimaty, materace, maty samopompujące, wybór jest gigantyczny, ale ja się tu nie będę doktoryzować, bo już kilka osób to zrobiło za mnie, na przykład Łukasz Supergan, do którego możecie zajrzeć po kompleksowe opracowanie tematu mat turystycznych, a ja opowiem, dlaczego zdecydowaliśmy się na te, a nie inne maty.

Nie lubimy wstawać połamani i zziębnięci, szczególnie mając w perspektywie przejście następnego dnia kilkunastu kilometrów, taki mamy fetysz. Dlatego w pojedynku karimata vs mata samopompująca vs materac dmuchany, materac znokautował przeciwników w pierwszej rundzie. Sam regulujesz ilość powietrza, śpi się miękko i komfortowo…

To teraz niech jeszcze będzie ciepło.

Najważniejszą funkcją maty, obok komfortu i wytrzymałości, jest odizolowanie spacza od podłoża, a żeby dobrze ugryźć temat, to trzeba się zapoznać z parametrem R-Value. Ludziom nauki, którzy strasznie chcą wiedzieć, jak się ten parametr ustala, pozwolę sobie zaproponować lekturę tego artykułu: KLIK!, a tym, którym – tak jak mnie – wszystko jedno, od czego to jest skrót, byle mnie ogrzał w nocy, już tłumaczę, że – znowu – im większy tym lepiej.

O matach wielosezonowych można mówić, jeżeli wartość parametru zaczyna się od 3-4 m2K/W i tyle absolutnie wystarczy, jeżeli czas przygód z campingiem zamykasz z końcem września. My nie zamykaliśmy, mieliśmy spać na śniegu i mrozie wielokrotnie, i z tego powodu postawiliśmy na najlepsze na rynku (wciąż, trzy lata później!) NeoAir Xtherm o współczynniku r=5.7 i wadze ok. 500 gramów. Nie zawiedliśmy się ani razu, nigdy nie czułam zimna od podłoża (a jeżeli taki zmarzluch jak ja nie czuje zimna, to o czymś świadczy). Doskonale izoluje od podłoża w każdych warunkach, a dodatkowo materiały, z których jest wykonany, są bardzo odporne na otarcia i przedziurawienia (serio, trzy lata i ani jednej dziury! Piotrka mata się rozszczelniła na zgrzewach w środku, ale on to chyba po niej skakał w nocy).

Minus tej maty? Kosztuje fortunę… Nam się szczęśliwie swoje egzemplarze udało dorwać na wyprzedaży za pół ceny, tak więc polujcie, sprawdzajcie giełdy używanych sprzętów i końcówki serii, no, chyba że nie potrzebujecie spać na mrozie, to wtedy śmiało bierzcie tańsze (ale w dalszym ciągu z tych wytrzymalszych 😉).

Śpijmy dalej – jak wybrać śpiwór?

To jest chyba najtrudniejszy wybór ze wszystkich sprzętów campingowych, bo nie istnieją dobre śpiwory całoroczne i już przy zakupie musimy mieć pewność, w jakich temperaturach będziemy sypiać i w jakim klimacie (wilgotność powietrza). Piotrka już natchnęło, żeby kiedyś pomóc mi przygotować na bloga piękne kompleksowe śpiworkowe zestawienie, bo to ogromny temat, więc dzisiaj się skupimy na tym, co najważniejsze: puchowy czy syntetyczny?

Jak dotąd nie wymyślono komercyjnego materiału, który byłby wydajniejszym izolatorem (stosunek masy do stopnia izolacji termicznej) niż naturalny puch. Z drugiej strony, materiał ten szybko pochłania wilgoć i traci swoje właściwości izolacyjne, dlatego najlepiej sprawdza się w zimie i w suchym klimacie. Dodatkowo, w kwestii przestrzenności i wagi, porównując termikę śpiworów, puchowe są niedoścignione! Śpiwory syntetyczne sprawdzą się za to dużo lepiej w wysokiej wilgotności, z tym że żeby otrzymać ten sam komfort termiczny potrzeba znacznie więcej materiału, czyli że pół plecaka zajmie śpiwór.

My postawiliśmy na puchowe – zależało nam na objętości i wadze, często łapała nas zima, no a w Azji Południowo-Wschodniej przecież i tak jest ciepło w nocy, więc śpiwory odpoczywały.

A pozostałe parametry: wielkość i kształt, materiał wyściółki, kieszenie, pokrowce, zasięg temperatur, itd. jest zawsze podany na ulotce lub naszywce śpiwora.

I pamiętaj, że jeżeli te naprawdę dobre sprzęty są Ci za drogie i izolacja Twojej maty oraz komfort termiczny śpiworka pozostawiają trochę do życzenia, to są jeszcze inne opcje, żeby się rozgrzać: KLIK! Na przykład herbatka z malinami, czy gorący barszczyk. A skoro przy gotowaniu jesteśmy…

Jak wybrać sprzęt campingowy
Jak wybrać sprzęt campingowy żeby było ciepło

Jak wybrać sprzęt campingowy do gotowania?

To jest ostatni element stricte sprzętowo-biwakowy, na który my zdecydowaliśmy się wydać dużo pieniędzy (z powodów, o których już zaraz opowiem), ale Ty nie musisz. O naszym supermanie wśród palników już się rozpisywałam – wybraliśmy Optimus Nova przede wszystkim ze względu na jego wielopaliwowość, czyli że zapłonie na benzynie, dieslu, kerozynie i denaturacie, które są tanio- i łatwodostępne wszędzie. Poważnym minusem palników gazowych jest to, że różne kraje mają różne gwinty kartuszy z gazem, czasami to wcale ich nie można dostać, a my bardzo nie chcieliśmy zostać bez możliwości gotowania. Jeżeli podróżujesz lądem (bo do samolotu nie wolno) tak do 2-3 tygodni, dwie niewielkie butle możesz zabrać z domu i wystarczą Ci na codzienne gotowanie, a tym samym przedział cenowy, z którego możesz wybierać palnik, znacznie się obniży.

Jednak wolisz wielopaliwowy? No to od względnie niedawna znów po dłuższej przerwie są dostępne stare, dobre „kostki Breżniewa” – kosztują 100-150zł i mają opinię niezniszczalnych.

Wybór kuchenek wciąż atakuje mnóstwem parametrów, z których nie wiesz, co jest ważne? Waga, moc, przystawka do gazu, et cetera – wszystko jedno, byle by Ci było wygodnie. Dla nas drugim po wielopaliwowości najważniejszym parametrem była możliwość samodzielnej naprawy. Czasami coś się złamie, czasami pójdzie uszczelka – to są częste usterki i fajnie, jeżeli można łatwo przy palniku pomajsterkować nożem lub multitoolem – całą gamę usterek i możliwych napraw znajdziesz tutaj: KLIK!

Jak wybrać sprzęt campingowy

I tym samym przeszliśmy do noży i multitooli

To jest Piotrka konik! Ojej, jak on się cieszy, jak sobie kupi nowy nóż, a nic go tak nie relaksuje, jak ostrzenie swojego arsenału 😉, no i oczywiście nigdzie się bez nich nie rusza.

Case study: Półdniowa wycieczka z przyjaciółmi na Jurę.

Kasia: Hania, masz może pilnik do paznokci?

Hania: Ja nie mam paznokci, więc tym bardziej nie mam pilnika.

Piotrek: Czekaj, ja mam. (Wyciąga multitoola).

Kurtyna.

Jego ulubiony zestaw to:

Nóż

Stosunkowo lekki, z dopasowaną rękojeścią, bez ząbków i innych udziwnień na krawędzi tnącej, bo to się fatalnie ostrzy. Musi dobrze leżeć w dłoni, nie wypadać. Piotrek wybiera ostrza zrobione ze stali nierdzewnej (nie rdzewieje, ale jest krucha i trudna w ostrzeniu) lub stali węglowej (rdzewieje i trzeba ją regularnie olejować, ale jest wytrzymała i łatwo się ostrzy). Długość ostrza idealna na dłuższą wyprawę to 12 cm (minimum 10, maksymalnie do 15), koniecznie z jednolitym trzpniem – od podstawy rączki aż po czubek.

W kiepskiej jakości nożach trzpień często kończy się ledwie kilka centymetrów dalej niż zaczyna się rączka, złamie się, zanim się obejrzysz. Musi mieć grubszy, stabilny grzbiet (głownię) – wtedy śmiało może zastępować siekierę[1]! Zdecydowanie większy wybór naprawdę porządnych noży znajdziemy wśród tych z pochewką, nie tych składanych, chociaż zdarzają się wyjątki, jak chociażby survivalowy nóż Beara Gryllsa, który nam bardzo zacnie służył, tak długo, aż chiński konduktor w pociągu nie uznał, że przewozimy broń i go nie skonfiskował.

Multitool

Przede wszystkim funkcjonalny i z dobrych, trwałych materiałów. Absolutne minimum multitoolowe dla Piotrka to nóż, krótka piłka, szczypce i śrubokręt. Ja bym do tego jeszcze dodała korkociąg 😉. Na krótkie wypady spokojnie może zastąpić nóż. Model, który jest najbardziej zbliżony do tego, który nam wspaniale służy od kilku lat i Piotrek używa go 3x dziennie to ten: KLIK!

W jaki jeszcze sprzęt turystyczny warto zainwestować?

Poza powyższymi pożeraczami kilku wypłat – w plecak, buty, kurtkę i stanik 😉. Wszystko inne da się po względnej taniości albo totalnej taniości. Ale o tym już opowiem w następnej części.

Masz swoje kampingowe doświadczenia? A może wybór jakiegoś sprzętu nie daje Ci spać po nocach? Odzywaj się koniecznie!

[1] To znaczy, wiadomo, że nie walimy ostrzem w pieniek, tak to się daleko nie zajdzie 😉 Alternatywa dla siekiery polega na tym, że nóż przykładamy ostrzem do drwa i uderzamy w niego deską, aż drzewo zacznie się rozłupywać.

6 komentarzy

  • FOTO podróże BPE

    W “młodości” ( jak to brzmi stale jeździliśmy pod namiot, potem wymogi się zmieniły , zmienił się sprzęt , wszystko się zużyło ……. potem już do tego nie wróciliśmy, bo znowu trzeba by wszystko kupić , a co gorsza gdzieś to potem przetrzymywać , a u nas szafy od sprzętu sportowego aż kipią ………. ech – może kiedyś

  • Demi

    W twmacie, bo powolutku się szykujemy do kupienia jakiegoś, choć nie będzie to w najbliższej przyszłości, ale właśnie ostatnio zaczęłam o namiotach myśleć. W końcu żyjąc na Islandii trzeba tego właśnie tam doświadczyć!!! A więc dzięki serdeczne za wprowadzenie bo serio wiedziałam NIC. 😀 Buźka!

  • Magdalena Krychowska | OkiemMaleny.pl

    Ja nie biwakuję, ale podpisuję się pod miłością do scyzoryków / multitooli itp. Nigdzie się nie ruszam bez mojego scyzoryka, w którym mam nawet mini piłę 😉 A odnośnie śpiwora – masz rację puchowe są mega, choć ja przed Nepalem jednak wybrałam syntetyk stosunek wagi / ceny / temperatury był zdecydowanie najlepszy. Dodałabym jeszcze do tych rad, że jeśli sprawdzamy zakres temperaturowy to pamiętajmy, że śpiwór inaczej chroni mężczyzn i kobiety 😉 i najczęściej pierwsza temperatura to wytrzymałość mężczyzny, a dopiero kolejna to wytrzymałość kobiety.

  • MagdaM

    Ale mi przypomniałaś tym wpisem…co prawda nie biwak, ale warunki biwakowe 😉 grzane wino na zgrupowaniu, grzane w olbrzymim garze, jedna małą zwykłą grzałką elektryczną, taką wiesz, jak kiedyś kiedyś. Matko, jak to wino smakowało ;)))
    A wpis jak zawsze super, merytorycznie ale z humorem. Czyli Hania i Piotrek w jednym 😉

Powiedz mi, co myślisz:

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.