Kilometr 40 075: o równiku, jachtostopie i najlepiej strzeżonych plażach świata
Magiczna liczba 40 075 kilometrów.
Właśnie przejechaliśmy lądem równowartość obwodu równika i prawie wszystko to autostopem. Co tu dużo gadać, dumna trochę jestem!
Dili-Darwin to pierwszy fragment na mapie, którego nie pokonaliśmy drogą lądowo-wodną i żal mi strasznie, bo trzy dni na łajbie w sezonie cyklonów na morzu pełnym krokodyli to byłaby przygoda w iście moim stylu. W samym Darwin też czekały i cyklony i krokodyle, ale nie baliśmy się specjalnie, bo mimo że krokodyla jeszcze nie spotkałam[1], to byłam relatywnie pewna, że nie może być gorszy od azjatyckich komarów.
Nie żebym nie próbowała szukać opcji lądowych!
Już pierwszego dnia w Dili wybraliśmy się do portu w celu wybadania możliwości jachtostopu i zaprzyjaźnienia się z kapitanem. Wypiliśmy z nim kawę, poopowiadaliśmy o Polsce, posłuchaliśmy, jak ważnym i podnoszącym na duchu wydarzeniem dla Timoru był przyjazd papieża w czasie indonezyjskiej okupacji, przeanalizowaliśmy wspólnie nikłe szanse na znalezienie szaleńca, który o tej porze roku pływa na tej trasie, wymieniliśmy się numerami telefonów, wypletliśmy wspólnie bransoletki przyjaźni z muliny, wręczyliśmy kapitanowi Fernando cały plik naszych ulotek, kapitan Fernando oprawił je w ramki i powiesił we wszystkich widocznych miejscach w okolicy, a także zadbał o to, by przybijające do portu statki witał telebim z naszym ogłoszeniem i megafon odczytujący jego treść, a następnie przez ponad trzy tygodnie niemal codziennie do siebie dzwoniliśmy, ażeby ustalić, że żeglujący w okolicach Timoru ludzie mają jednak zdrowy rozsądek i nie pchają się w oko cyklonu.
Postanowiliśmy wziąć przykład z żeglarzy, sięgnąć do własnych ukrytych gdzieś głęboko pokładów rozsądku[2] i w środku pory deszczowej ograniczyć wojaże po wyspie do miejsc dostępnych bez samochodu z napędem na cztery koła, czyli tych leżących w promieniu 40km od stolicy.
Przez drogi niedostępne nie mam na myśli tego, że można kołem wpaść w jakąś dziurę, albo ugrzęznąć na chwilę w błocie.
Drogi timorskiego interioru w porze deszczowej to wąski kawałek bagna, nieco ugniecionego przez stado kóz, które wcześniej tędy przeszło, z nieregularnie porozrzucanymi różnej wielkości kamieniami, z których część znajduje się pod wodą i czyha ostrą krawędzią na nieświadomą zagrożenia oponę. Niemniej jednak, jak już ktoś jest w posiadaniu czołgu, który takiej drodze podoła, to czekają na niego perełki rzędu tej oto plaży na Jaco Island:
albo tego widoku na najwyższe timorskie szczyty podczas wspinaczki na Mt Ramelau:
My o tych wszystkich pięknych miejscach doskonale wiemy, bo każda z poznanych osób mówiła nam, że tak bardzo szkoda, że akurat przyjechaliśmy, jak dużo pada, bo tak, to byśmy mogli pojechać tam, i tam i jeszcze tam. To było nad wyraz frustrujące, dlatego na wszelki wypadek za dużo nie wychodziliśmy z tego ślicznego domu z wielkim ogrodem, w którym dane nam było mieszkać.
No, chyba że po to, żeby popływać na jednej z dwóch najlepiej strzeżonych plaż świata, jednej z pomnikiem papieża, a drugiej – Chrystusa Króla[3].
[1] Stan na styczeń 2018. Teraz już spotkałam i potwierdzam, że nie są gorsze od azjatyckich komarów.
[2] Moich, bo Piotrka pokłady rozsądku są zawsze pod ręką, tylko czasami przegrywają walkę na argumenty z najbardziej uniwersalnym ze wszystkich powodów: „bo ja bym tak bardzo chciała”.
[3] Każdą byłą portugalską kolonię najłatwiej poznać po tym, jaki jest największy pomnik w kraju.
Oto cykl inspiracji, gdyby się ktoś zastanawiał, co robić w Timorze Wschodnim (poza lenieniem się).
Część timorskich zdjęć, które tu zamieszczam wyszła spod ręki Ivety. Więcej Timoru w jej obiektywie można zobaczyć tu i tu.
12 komentarzy
Konfabula
Góry i woda w jednym miejscu! Czemu w Polsce tego nie mamy?
Hania, kierownik wycieczki
Mamy góry z jeziorami, też nie najgorzej 😉
blogierka
Z takim opisem brałabym taką ekipę! <3
Hania, kierownik wycieczki
Jak będziesz gdzieś żeglować to wiesz, gdzie mnie znaleźć 😀
blogierka
Of kors! 😀 z tym,że ja mam chorobę morską więc może spotkanie odłóżmy na bardziej stabilnym podłożu 😀
MagdaM
Dzięki Tobie i Twoim zdjęciom i wpisom co czwartek upewniam się, że świat to piękne miejsce. Wystarczy tylko rozejrzeć się dobrze. Nawet, kiedy pada, praca wkurza, a dziecko szykuje występ na dzień mamy I taty- w tajemnicy;)
Hania, kierownik wycieczki
Do usług <3!
I to dopiero numerantka :D! ale co to za ekonomiczna placówka, w której dzień mamy i taty jest za jednym zamachem :P?
Rozkminy Tiny
W sumie logiczne, że najpiękniejsze plaże są najmniej dostępne… Ale te wyglądają cudnie!
zaniczka
Jak w przyszłym wcieleniu będę zdrowa, to zwiedzę cały świat 🙂
Hania, kierownik wycieczki
Dawaj 😀
W razie gdyby Cię jednak korciło w tym wcieleniu, chętnie Ci zrobię listę świetnych miejsc dostępnych z wózkiem 🙂
lexmaruda
Jejku jejku jejku! Przepiękna podróż. Sama stopuję, ale jachtostop to wyższy poziom wtajemniczenia ;). Zazdroszczę widoków i doświadczeń – przepiękne foty! <3
Hania, kierownik wycieczki
Dziękuję 😀 I mam nadzieję, że mi się jeszcze uda gdzieś jachtostopem dotrzeć, bo na razie coś się mijam z wiatrami i prądami cały czas 😉