Kilometr 9873: taarof, czyli o sposobach irańskich babć na dokarmianie wnuków
Uczciwym człowiekiem będąc, Piotrek poszedł do kierowcy autobusu uiścić. Kierowca uśmiechnął się, pocmokał, pokiwał głową i odmówił przyjęcia pieniędzy.
Zorientowanym człowiekiem będąc, Piotrek ponowił ofertę i podsunął kierowcy pieniądze pod nos. Ten ponowił cmokanie, pomachał głową, uśmiechnął się i odmówił.
Prostolinijnym człowiekiem będąc, Piotrek podziękował grzecznie i począł się oddalać. Na to kierowca – jak nie wyskoczy z kabiny! Że kto to widział, że przecież pieniądze, że on tu pracuje!
Ugodowym człowiekiem będąc, Piotrek ponownie wyciągnął odliczoną kwotę w celu wręczenia jej kierowcy. A ten co? Pocmokał i z gestem mówiącym: „Ależ jakże mógłbym przyjąć” oddalił się o pół kroku.
Taarof
Szopkę tę zwie się taarof, potrafi ona trwać dobre kilka chwil i wprawia niejednego przyjezdnego w zakłopotanie. Jeżeli walczyłeś kiedyś z babcią usiłującą po raz piąty napełnić twój talerz, szybko się zorientujesz w temacie. Tyle tylko, że w Iranie nie ograniczamy się do dokarmiania wnuków: taarofujemy się z kelnerem w restauracji, taksówkarzem (oj, autostopowicze mogą mieć ciężki orzech do zgryzienia!), goszczącymi rodzinami, panem w ksero… Trudne to bardzo, ale da się ogarnąć: jak coś bierzesz z półki sklepowej, to raczej nie będzie za darmo, natomiast gdy jesteś gościem w domu – próbuj ile możesz, ale i tak nie uda ci się za nic zapłacić.
Irańczycy objęli pierwszą pozycję wśród narodów, z którymi do tej pory najtrudniej mi się było dogadać. Jakby sam taarof nie był wystarczającym wyzwaniem komunikacyjnym! Wyobraziliście sobie cmokanie, delikatną mimikę i kiwanie głową naszego kierowcy autobusu? Do tych oto trzech elementów ogranicza się irańska mowa ciała. Pytasz o drogę? Przemiły nieanglojęzyczny człowiek ochoczo wyjaśni ci w języku Farsi dokąd masz iść, ani razu nie wskazując kierunku dłonią. Zastanawiasz się nad ceną w markecie? Sprzedawca wszystko ci chętnie powie, ale cenę poznasz dopiero, gdy wetkniesz mu w rękę kartkę i długopis. Próbujesz pokonwersować z kierowcą ciężarówki? On ci opowie całą historię swojego życia.
Ale po persku. I cichutko.
Bo po co mówić głośno, skoro i tak mamy nie zrozumieć?
Żeby nie było wątpliwości – za wstęp do Persepolis trzeba zapłacić, a jeżeli ktoś mówi inaczej, to taarof, jak nic.
Wezwanie do modlitwy wieczornej
Jeden Komentarz
Pingback: