Haj fajw

O miłości toksycznej i wysokich poprzeczkach

…czyli Share Week 2018

Jestem strasznie niepewną siebie istotą i wymagam ciągłego utwierdzania mnie w poprawności i odpowiedniej jakości tego, co robię. Wiem, że to wkurzające i ten Piotrek to naprawdę ma w sobie spokój i cierpliwość petenta NFZ-u. Ale jeszcze gorsze jest to, że jak uderza mnie fala czyjegoś talentu, od razu chcę rzucać swoją robotę, bo poprzeczka taka pod sufitem, i to nie zwyczajnym sufitem w mieszkaniu, tylko sufitem w jakiejś bardzo wysokiej katedrze, że aż freski można pomacać.

Share week 2018

Dlatego w związku z Share Week’iem, akcją dzielenia się wartościowymi miejscami w sieci, prowadzoną przez Andrzeja Tucholskiego od anno blogini 9[1], chciałam Wam zaprezentować blogi, które kocham miłością toksyczną, albowiem pochłaniam od najdalszych zakamarków archiwum, a na kolejne wpisy rzucam się jak albatros na makrelę, jednocześnie chlipiąc w poduszkę, że mi takie śliczne i śmieszne zdania nie wychodzą.

Janina Daily

Jeżeli komuś udało się przeżyć ubiegły rok nie słysząc o Janinie, to oznacza, że jest bardzo cnotliwą dziewicą internetową i mnie jest bardzo miło zrzeszać tutaj takie cnotliwe osoby, ale teraz szybko idźcie, bo z doświadczenia wiem, że przeczytanie wszystkiego, co Janina opublikowała od 2014 zajmuje półtora tygodnia z przerwami na spanie i jedzenie, a jedzenie to tylko dlatego, że – równolegle z obłymi fokami i labradorami z nosami jak węgielki – to ważny element janinowego świata i sama mi przypomina, że już jestem głodna. W mojej głowie widzę, jak przebiega koronacja Janiny na królową ironii i hrabinę zdań złożonych, tron wykonany jest z najwyższej próby ciasta ptysiowego, a berło udekorowano regresją logistyczną, dlatego na Janinę nie głosuję, bo ona już wygrała zeszłorocznego Share Week’a i bez przesady.

Fabjulus

Blog Fabjulus na jakiś czas zniknął, wypalając dziurę w sercu mym, ale niedawno powrócił, więc wiecie już, gdzie spędzicie dzisiejsze popołudnie, a potem pracodawca Was znajdzie rano w tej samej pozycji i na pewno będzie strasznie szczęśliwy, że taką mróweczkę zatrudnia, ale upewnijcie się najpierw, że monitor stoi tyłem do wejścia. Z Fab relacje mam trochę prostsze niż z Janiną, albowiem Fab jest co prawda zdolna, inteligentna, piękna i młoda, ale jest również obiektem zainteresowania Pudelka, a tego to ja nie zazdroszczę nic a nic. Okazuje się, że dziewczyna może pisać świetne teksty, a dzięki fantazji redaktorów i wtórnemu analfabetyzmowi części społeczeństwa otrzyma łatkę przeciwniczki WOŚPu i prześmiewcy strajkujących rezydentów. Uwaga, wkrótce może się okazać, że specjalnie nadepnęła szczeniaczkowi na łapę.

La terra del pudding

Teksty Kaczki są jak żelki haribo maczane w sznapsie i naszpikowane kocimiętką. Kaczka zjadła kiedyś tezaurusa i kilka opakowań scrabbli i teraz montuje z nich literaturę, przy okazji rozmontowując mnie na najdrobniejsze kawałki. W poszukiwaniu swojego Miejsca, wraz z dwiema dziedziczkami i mężem o usposobieniu kota norweskiego leśnego znalazła się w Niemczech i aktualnie nadaje stamtąd, a nadaje długo i płodnie, więc jeszcze przez jakiś czas będę miała co czytać.

Nadrabiam.pl

Asia to specjalnie chce, żeby nikt o niej nie wiedział. Jest najlepiej zakamuflowana w całej blogosferze, pewnie na wypadek, gdyby za dużo osób się miało zainspirować i wykupić cały asortyment okolicznych księgarni. Ja się tu od razu muszę przyznać, że fantastyka, która u Asi króluje, to nie jest mój ulubiony gatunek literacki, ale jej recenzje połykam i traktuję jako sztukę samą w sobie. Dodatkowo, spod jej klawiatury wyszła jedyna do tej pory recenzja, przy której się poryczałam oraz cała gromada tekstów, przy których się obchichrałam, jak norka po wesołym brownie, i jak ktoś tak potrafi w emocje, to nie powinien mieć 94 lajków na fejsie, więc do roboty.


Dodatkowo, bardzo Was chcę zachęcić do zajrzenia do dwóch fajnych facetów, którzy są nie tylko fajni, ale na domiar złego – pomocni i kreatywni, że hej.

Oto Maciek Wojtas – maciejwojtas.pl 

Człowiek-ołówek, kopalnia pomysłów, dzięki któremu moje teksty robią się lepsze. Mam nadzieję, że zauważyliście.

Oto Marcin Gajewski – conatotata.pl

Człowiek-cierpliwość, dzięki któremu zaczynam trochę bardziej ogarniać techniczną stronę tworzenia strony. Tego pewnie jeszcze nie zauważyliście, bo jestem wolnym uczniem.


No, ja już przeczytałam wszystkie od deski do deski (skłamałam, Kaczki jeszcze nie dokończyłam), więc czekam na Wasze propozycje blogerów, od których się nie można odkleić, bo ich autorzy smarują każdy wpis lepcem na Hanie.

[1] Przy założeniu, że początek polskiego blogowania to rok 2003.

Jeżeli podobał Ci się ten wpis, będzie mi bardzo miło, jeśli polecisz mojego bloga swoim znajomym.
Jeżeli mój blog podoba Ci się na tyle, że aż masz ochotę na niego zagłosować w plebiscycie Share Week – możesz to zrobić w ten sposób

14 komentarzy

Powiedz mi, co myślisz:

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.