Kilometr 39 769: o genezie powstania fasolek wszystkich smaków
W Azji nie ma dobrych słodyczy. Nie ma i już.
Są czasami ciekawe słodycze, na pewno egzotyczne, ale nie smaczne. Pół kontynentu później mój desperacki przewodnik o przeżywaniu głodu czekoladowego w Chinach jest wciąż aktualny. Wiecie czym mnie potraktowano do kawy w Chinatown w Melace?
O, tym ciastkiem.
Ja jestem z tych, co nie popełniają tego samego błędu dwa razy, ja je popełniam tak z 4-5, żeby mieć pewność. No i zachęcona całkiem zacnym kapuczinem, nawet nie pomyślałam, że to ciastko może być podstępne niczym fasolki wszystkich smaków Bertiego Botta, zabrałam się za nie, a ono w środku miało posolone i posłodzone żółtko na twardo, a dookoła tegoż żółtka, karmel z sosem sojowym.
Już nawet nie pytam, kto i dlaczego, po prostu płaczę gorzko.
Co ciekawe, cukier w Azji występuje obficie, tylko chyba cały jest zużywany do produkcji bardzo mocno przesłodzonych napojów i na przyzwoite słodycze w Indonezji już go nie starcza. Taka na przykład coca cola jest napojem o najmniejszej zawartości cukru. Powtarzam, wszystkie soczki mają więcej cukru niż cola.
Z innych rzeczy, których w Azji nie ma: ser.
Poszukiwanie twarogu jest misją, którą należy wyposażyć w trzech hobbitów, elfa i krasnoluda, a poszukiwanie sera żółtego wymaga skarbca Sknerusa McKwacza, podobnie zresztą jak poszukiwanie masła. Wiem to, bo zafrapowana sytuacją maślaną w Polsce, postanowiłam wyśledzić, jak się sprawy mają w Indonezji, ażeby Wam poprawić humor, albowiem powszechnie wiadomo, że nic tak nas nie cieszy, jak to, że ktoś ma gorzej, a jak myślimy o takich Indonezyjczykach, którym kwiatki cały rok kwitną, manty i żółwie z ręki jedzą, i w ogóle tęcze, jednorożce i flamingi pewnie mają, to już w ogóle. Zatem jeżeli macie dosyć słoty i w ogóle chcecie, żeby ten tydzień się już skończył, to wiedzcie, że masło w Indonezji kosztuje 25zł.
Ale my tu gadu gadu, a ja do rzeczy zmierzałam.
Ostatniego dnia przed wyjazdem z Indonezji w sklepie dostrzegłam drożdżówkę z czekoladą. Oczy mi rozbłysły, serce zaczęło bić szybciej. Podbiegłam do kasy, była moja! Moja!
Rozsiadłam się wygodnie, żeby należycie celebrować ten moment. Przebiłam się przez miękką, posypaną kakao skórkę. Z wnętrza moje nozdrza połaskotał słodki aromat. Wzięłam ogromny kęs i wiedziałam już, że tego smaku nie zapomnę nigdy.
Frodo odrzucił pierścień, a z otchłani usłyszał brzęk złotych monet.
W drożdżówce, poza czekoladą, był starty żółty ser.
Kilka tygodni temu pisałam, dlaczego nie lubię Azji Południowo-Wschodniej.
Namarudziłam się już, myślę sobie, wyżołądkowałam się, starczy, od teraz ten blog będzie pozytywny i wolny od narzekań. Nie dzisiaj, oj nie. Indonezja odebrała mi coś, czego nikt mi nie zwróci. Uderzyła tam, gdzie boli najmocniej, a jej bronią był cukier w ilościach wystarczających do zrobienia roztworu nasyconego[1] i konsystencja na pograniczu surowego ślimaka i zużytego klapka.
Przez Indonezję musiałam wyrzucić ledwie napoczętą paczkę żelków.
[1] Piotrek mnie poprawił, że roztwór nasycony cukru nie istnieje, bo cukier się rozpuszcza i tworzy karmel, ale ja tam wiem, co jadłam.
Fragmenty tego wpisu pojawiły się pierwotnie na naszym ulubionym fanpage’u.
Jeżeli chcecie się upewnić, że nic z mojej twórczości Wam nie ginie w tłumie śmiesznych kotów, to poza werbalnymi i niewerbalnymi polubieniami możecie jeszcze włączyć opcję „wyświetlaj najpierw”, tak jak pokazane tutaj na obrazku. Wtedy, zgodnie z założeniem, najpierw będę ja, a dopiero potem śmieszne koty, chyba że przy śmiesznych kotach też dacie opcję „wyświetlaj najpierw”, albo że ja wrzucę zdjęcie śmiesznego kota.
16 komentarzy
Magda | Dobrze podróżować
O nie, to ciastko i drożdżówka już po samym opisie brzmią obrzydliwie. I też mnie strasznie wkurzały te ilości cukru w napojach w Malezji i w Tajlandii. Z drugiej strony mają tam jakieś warzywo, które jest rzekomo naturalnym lekiem na cukrzycę, więc może tak to im się równoważy…
Aleksandra
Najłatwiej zatem tam rzucić słodycze
Hania, kierownik wycieczki
To na pewno, ale niestety rzucanie cukru już tak łatwo nie idzie… są lepsze kraje na przygodę ze zdrową dietą 🙂
blogierka
Buehehe- Hania ja Cię uwielbiam! 😀 <3
"Ja jestem z tych, co nie popełniają tego samego błędu dwa razy, ja je popełniam tak z 4-5, żeby mieć pewność"- to też o mnie :D.
ps.ser z czekoladą? nawet ja bym tego nie zjadła 😀
Hania, kierownik wycieczki
Bo to połączenie godne Moreli 😀
Z wzajemnością szaloną <3!
blogierka
:*
Emilia | PsychologiaFotografii
Ja wszystko rozumiem ale jajko z karmelem?! jak tak można… 😀
ladymamma.pl
Czekolada w połączeniu z żółtym serem jakoś do mnie nie przemawia…;p Jadłam różne rzeczy, ale co to to nie! 😉
Wilk
Ser typu twarogowy występuje w Azji, całkiem i owszem. Jest dostępny w sklepach dla expatów. Nie jest lekko, ale jest.
Mimo że jestem łasuchem, faktycznie nie przepadam za lokalnymi słodkościami. Jest natomiast wyjątek, którego nazwy nigdy nie pamiętam. To coś w dużym przybliżeniu przypominające naleśnika, zawiniętego jak krokiet, a nadzianego ubitą masą kokosową. Z reguły nie jest przesadnie słodkie.
Przeliczanie zaś pojedynczych produktów, typu masło, mija się raczej z celem. W zasadzie niczego nie oddaje. Niektóre tzw. tanie towary azjatyckie, analogicznie zwyżkują cenowo kiedy trafiają na półki w Europie. Ma to swoje logiczne wytłumaczenie.
Ka Ewa
Nie jadę tam 🙂
Paulina Chmielewska
Uwielbiam takie historie i łączę się w bólu. No lubię słodkie. Słodkie jest dobre. Ale bez przesady. Wiele polskich słodkości to dla mnie za wiele, więc nie szukam już takich udziwnień 🙂
Hania, kierownik wycieczki
Oho! Jestem nie na bieżąco! Co tam słychać w polskim cukiernictwie ;)?
HomeMag Polska
Żółty ser też kosztuje krocie i ciężko kupić taki prawdziwy holenderski, mi się udało ale kosztował blisko 50 zł za 150 gram 🙂
Hania, kierownik wycieczki
Burżujstwo 😀 no właśnie, człowiek się nabiega, naszuka, a taniej wychodzi kupno krowy i produkcja sera i masła 😉
MagdaM
Nareszcie jakieś wspólne zdjęcia!!! 😀
Łączę się w bólu słodyczowym, doskonale rozumiem. Z kolei mój wujek zawsze mówi, że ze śledzia to tylko sernik, więc nie wiem, kto ma rację… 😉
Hania, kierownik wycieczki
Nie podjęłabym się dyskusji ani z jednym ani z drugim 😉
A Ty wiesz jak trudno o wspólną fotę, która nie jest selfie? Szczególnie poschwytliwa jest w tej kwestii męska logika :D!