Dookoła świata,  Nowa Zelandia,  Travel Hacks

Kilometr 57 542: o kiwi, pałacu elfów i utraconym zaufaniu

– Szybko! Wstawaj! Kiwi!

– Ziew. Niemożliwe.

– No poważnie, małe, brązowe, długi dziób i nie lata! Szybko!

– Ale że tak na wolności?

Przeanalizowałam szybko za i przeciw.

Zwleczenie się z łóżka nie było aż tak bolesne, jak ściągnięcie z siebie kołdry. Czerwiec na Wyspie Południowej zaczynał zmasowany atak na ludzkość, a przełęcz Arthur’s Pass, koło której się właśnie budziliśmy w naszym wynajętym (!!!) kamperze, pokryła się szronem. Tak myślę, bo przez mgłę słabo go było widać.

relokacja kampera

To nie było kiwi.

Dużo czasu minie, zanim będę potrafiła znowu Piotrkowi zaufać. A znaleźć kiwi w terenie – rzecz niemal niewykonalna.

relokacja kampera
Tu kiwi muzealne. W środku replika jajka. Ta to dopiero musiała mieć ciężki poród!

No, ale do rzeczy.

Co ubodzy autostopowicze robią w wynajętym kamperze, pytacie?

Transportują go!

Okazuje się, że wynaleziono taki sposób, żeby zmęczony swoim zwyczajowym trybem podróżowania autostopowicz mógł zjeść ciastko i mieć ciastko, oczywiście nie dosłownie, bo w Nowej Zelandii nikogo, kto nie prowadzi sieci supermarketów, nie stać na ciastko.

Firmy wypożyczają klientom samochody w jednej lokalizacji, ci oddają je w innej, no i co takie biedne Christchurch ma zrobić, skoro wszystkie auta uciekły do Queenstown i nie ma czego ludziom wypożyczać?  Tutaj wchodzi imoova.com, całe na biało i oferuje przegląd różnej wielkości i klasy pojazdów dostępnych na trzech kontynentach za ułamek ceny. Najczęściej im pilniejsza oferta, tym lepsze warunki, i w taki właśnie sposób udało nam się upolować uroczego, dwuosobowego kamperka na trzy dni po dolarze za dzień[1].

To się nazywa relokacja kampera i dobrze nam taka odmiana zrobiła, oj dobrze.

relokacja kampera

Otoczeni luksusem własnego towarzystwa, paśliśmy oczy hobbicimi krajobrazami i jeszcze nawet się przez chwilę zastanawialiśmy, czy przy powrocie na Wyspę Północną nie szarpnąć się na wycieczkę po Hobbitonie, ale w końcu Piotrek stwierdził, że poczeka, aż udostępnią do zwiedzania pałac elfów, a piwo w karczmie pod Zielonym Smokiem sobie jednak odpuścimy.

No i tych widoków z pałacu elfów to długo nie musieliśmy szukać, okazało się, że czaiły się zaraz za rogiem.

[1] Plus kaucja i obowiązkowe ubezpieczenie, żeby nie było tak zupełnie za darmo.

Nasza relokacja kampera przebiegła bardzo malowniczą trasą:

Wzdłuż zachodniego wybrzeża Wyspy Południowej, przez lodowce Fox i Franz Josef, góry w okolicy Arthur’s Pass, aż po Christchurch, gdzie po pięknych trzech wspólnie spędzonych dniach się pożegnaliśmy i wróciliśmy do klasycznego autostopowania.

relokacja kampera relokacja kampera

relokacja kamperarelokacja kampera

Relokacja kampera – co w tym jest fajnego, a co niekoniecznie?

Plusy imprezy:

  • kamper za 1$ dziennie. Serio, mam dalej wymieniać zalety? No dobra, wymienię.
  • całe szczęście, które wynika z wypożyczenia samochodu – elastyczność, więcej czasu na zwiedzanie, możliwość dojazdu do trudniej dostępnych miejsc, możliwość przemieszczania się po ciemku (brzmi jak oczywistość, ale nie, kiedy autostopujemy!)
  • cała radość, którą daje kamper – wbudowana sypialnia, kuchnia i łazienka, możliwość spania, kiedy Piotrek wstaje o 6 rano i chce jechać dalej
  • powiew hotelowego blichtru – pachnąca świeżością pościel i ręczniki, naczynia zrobione z innego materiału niż dotknięty upływem czasu i zgnieciony plecakiem plastik (ba! kieliszki do wina!)
  • jeżeli chcesz zatrzymać samochód na dłużej, można go „do-wypożyczyć” już za normalną cenę

Relokacja kampera – minusy przedsięwzięcia:

  • konieczność posiadania karty kredytowej lub debetowej, która potrafi udawać kredytową, i środków wystarczających na pokrycie kaucji (w naszym przypadku 1000 NZD).
  • dodatkowe koszty (ukryte, jeżeli ktoś nie czyta dokładnie umowy ;)) – płatności za transakcję kartą, ubezpieczenia.
  • sztywne ramy czasowe – samochody zazwyczaj są dostępne tylko w określonych dniach.
  • ograniczony czas użytkowania – w zależności od odległości, którą mamy do pokonania, wypożyczalnia może zaproponować od dwóch, trzech dni (tak jest prawie zawsze w Nowej Zelandii) do dwóch tygodni (w Stanach lub Kanadzie).
  • określona liczba kilometrów, za której przekroczenie się płaci, zazwyczaj kilkanaście centów od kilometra, zgodnie z ustalonymi warunkami.
  • w naszym modelu toaleta była pod łóżkiem. Nie wiem, kto nad tym myślał i jak długo.
  • no i szybko zaczyna brakować nutki autostopowej adrenaliny, rozmów z ludźmi, lokalnych wskazówek i podpowiedzi. Co poradzić, lubię autostop :)!

relokacja kampera relokacja kampera relokacja kampera relokacja kampera relokacja kampera relokacja kampera

2 komentarze

  • Torsten

    Hi you recommend imoova for Camper Relocations. Imoova charge a booking fee and have terrible reviews, just google ‘imoova reviews’. We offer exactly the same relocation offers without the booking fee on coseats.co.nz/book

    Happy travels!

  • MagdaM

    Co krok to przygoda. Albo coś równie ekscytującego. Tylko nie wpadnij na pomysł wykonania ankiety, które miejsce prze Was odwiedzone jest najbardziej czarujące i gdzie chciałbyś się znaleźć. To będzie nieludzkie!!! W każdym wpisie serwujesz coraz piękniejsze opowieści i zdjęcia…rozmarzyłam się właśnie 😉

Powiedz mi, co myślisz:

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.