
Kilometr 12 966: o tym, co kształt nosa i życie owcy ma do zawarcia małżeństwa
Wbrew nieco gastronomicznym początkom tego wpisu, tu ślub w Iranie będzie. I jeszcze operacje plastyczne. I imprezy formalne i nieformalne. Trzymanie się jednego tematu jest nudne, co nie?
Behzad zabrał się za siekanie mięsa mielonego. Tak na wszelki wypadek, gdyby nie było dość zmielone i dawało mi jakąkolwiek szansę na wydłubanie się spośród ziarenek ryżu.
– Trudno – pomyślałam – dziś na kolację falafel.

Iran nie jest rajem dla wegetarian. Dla obrońców praw zwierząt również nie.
Ślub w Iranie? Dwa razy pomyśl zanim przystaniesz na oglądanie nagrania z wesela, bo dramatyczne beczenie zabijanej rytualnie owcy na długo pozostaje w pamięci. Dużo ciekawiej ogląda się zdjęcia ślubne, bo to głównie dla nich ludzie się w ogóle pobierają.
Para młoda zaczyna przygotowania do swojego wielkiego dnia około 7 rano i już 12 godzin później oboje są odpowiednio odpicowani, żeby najpierw szybko wziąć ślub, a potem uciec na sesję zdjęciową. Jak dotrą na swoją imprezę około północy, to będzie dobrze, ale to wszystko jedno, czy w ogóle dotrą, bo i tak nikt ich nie pozna. Panna młoda będzie miała smoky eye jak Cher na karnawale, rzęsy ze srebrnymi piórkami, róż pod kolor szminki, szminkę pod kolor buraczków, platynowe pasemka pokryte brokatem i gdyby ktoś chciał unieważnić ślub w Iranie, bo poślubił nie tę osobę, którą planował, to pewnie by mógł.
Przygotowania do imprezy zaczynają się jednak sporo wcześniej.
Siedem na dziesięć irańskich dziewcząt spędza kilka tygodni swojego życia z plasterkiem na nosie. Plastyka nosa jest czymś tak oczywistym, naturalnym i modnym, że panie z dumą wymieniają się numerami do swoich chirurgów, a te uboższe naklejają sobie plaster same, licząc na to, że nikt nie zauważy braku zmiany w ukształtowaniu ich nosa. Przeważająca liczba panów pozostaje przy twarzy danej im przez naturę, ale niech no tylko fryzjer zawiedzie ich oczekiwania! Niedociągnięcie w fryzurze oznacza humor zepsuty na dobrych kilka dni.
Kiedy już wszyscy wyglądają wystarczająco pięknie i nienaturalnie, można rozpocząć tańce. Taniec to show mężczyzny. Potrząsają klatami i ramionami z gracją godną Shakiry, a gdy słychać okrzyki „shake it baby!”, to na pewno są one skierowane do tancerza, nie do partnerki. Ta porusza się w odległości pół metra od głównej gwiazdy drobiąc kroczki i bardzo delikatnie kręcąc nadgarstkami w rytm muzyki, nie śpiewając przy tym nic a nic, bo kobietom śpiewać nie przystoi.
Inaczej ma się sprawa na imprezach nieoficjalnych, których uczestnicy za pomocą domowej produkcji alkoholu i głośnych śpiewów obu płci walczą z systemem. Te odbywają się najczęściej w zaciszu domowym, a kiedy towarzystwo jest w rewolucyjnym nastroju, przenosi się do samochodu i jeździ bez celu po okolicy aż skończy się bimber z daktyli. Należy dodać, że kierowca nigdy nie jest w tej sytuacji poszkodowany.
To może tłumaczyć, dlaczego przechodzenie przez jezdnię stanowi tutaj sport ekstremalny.
Skoro już masz pogląd na ślub w Iranie i plastykę nosa, to jeszcze zobacz zdjęcia z wyspy Qeshm. My dziś tam właśnie imprezujemy, wbijaj, czekamy!








Jeżeli podobał Ci się ten wpis, będzie mi bardzo miło, jeśli polecisz mojego bloga swoim znajomym.


3 komentarze
Pingback:
Magda
Chyba muszę wyjść za Irańczyka… też lubię zdjęcia ślubne, a dodatkowy bonus jest taki, że Trump nie wpuści mnie do Stanów 😀
PS. Mam nadzieję, że nie wszyscy są tak włochaci jak ci na zdjęciu 😛
Hania, kierownik wycieczki
Znajdzie się paru mniej włochatych, ale zastanów się, czy na pewno chcesz blond-brokatowe pasemka do sesji ślubnej!