Armenia,  Dookoła świata

Kilometr 7460: ormiańskie sposoby na jesienną szarugę

Decyzje. Dylematy. Wybory.

Każdy dzień stawia nas w ich obliczu. Jaki kierunek studiów? Kariera czy rodzina? Dom czy mieszkanie? To błahostki. Oto najtrudniejsza decyzja, jaką przyjdzie ci podjąć:

Czy bardziej ci zimno, czy bardziej ci się chce siku?

Czwarta nad ranem z pełnym pęcherzem w namiocie ustawionym na przymrozku to bardzo trudny czas. Ot, jesień w Armenii…

Armenia po licznych perturbacjach szczęśliwie usadowiła się na płaskowyżu. Co to oznacza w praktyce dla nas? Oznacza to, że wędruje się prawie jak po Holandii, ale wszystko jest na wysokości 2000-2500 m n.p.m. Oznacza to również, że jesień przychodzi szybko, niespodziewanie i z zaskoczenia (no naprawdę, kto by się spodziewał, że w listopadzie w nocy może być chłodno?).

jesień w armenii

Nic nie szkodzi, sposobów na jesień w Armenii i rozgrzanie się jest mnóstwo: najczęściej posługujemy się herbatą, która polega na zaparzonym tymianku podanym z dżemem morelowym, alternatywnie – jeżeli mamy dach nad głową, no bo alkohol ogrzewa tylko krótkoterminowo – winem z granatów (tak, tu granaty osiągnęły nowy level, Azerbejdżan też by na to pewnie wpadł, gdyby nie zakazy religijne).

Pychoty. Tylko nie wolno pić za dużo na noc.

No właśnie.

jesień w armenii
Sevanavank, jeden z najpiękniej ulokowanych monastyrów. Za nim – płaskowyż.

armenia-4

Jeżeli podobał Ci się ten wpis, będzie mi bardzo miło, jeśli polecisz mojego bloga swoim znajomym.

Powiedz mi, co myślisz:

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.