
Kilometr 39 600: o żuczkach, salonach ślubnych i podziemnych jeziorach
Uwaga! Korespondencja prywatna!
5.12.2017, Kupang, Timor Wschodni
Katarzyna!
Postanowiłam w tym roku wykorzystać fakt, że obchodzę Twoje urodziny 7 godzin wcześniej niż Ty i przeżyć Twój dzień zgodnie z tym, czego Ci chcę życzyć.
I tak, w nocy wsiadłam na prom z Flores na Timor. Okazało się, że bilet kosztował połowę tego, co miał kosztować, a w cenie była kuszetka i kolacja. Życzę Ci, żeby zewsząd atakowały Cię licznie miłe niespodziewajki.

Położyłam się na swoim materacu i kątem oka zobaczyłam, jak po ścianie obok mnie pełzają jakieś dzikie chrabąszcze. Piotr, jak na ostoję spokoju przystało, wytłumaczył mi, że to są żuczki, a przecież lubię żuczki, więc o co mi chodzi, po czym zasnął. Życzę Ci żeby Twoje zewnętrzne i wewnętrzne głosy rozsądku i powiewy racjonalizmu odzywały się we właściwych momentach i ułatwiały życie.
Prom dopłynął do Kupang, a nas o 5:30 rano z portu odebrał host – couchsurfer, u którego mieliśmy się zatrzymać. Życzę Ci, żeby ludzie chcieli Ci pomagać nawet kiedy zupełnie tego od nich nie oczekujesz.
Dotarliśmy do mieszkania Jeffa i okazało się, że przygotował nam pokój na zapleczu swojego salonu sukien ślubnych! Marzenie każdej małej dziewczynki! No i nie wiem, czy powinnam Ci w związku z tym życzyć, żebyś też zaczęła odwiedzać takie przybytki? Może lepiej poczekaj aż wrócę, bo bardzo bym chciała przeżywać ten czas razem z Tobą.
Host pożyczył nam motocykl i z wiatrem we włosach (którego też Ci życzę, szczególnie, jak są perfekcyjnie wyprostowane) pognaliśmy eksplorować okolicę, do której Europejczycy docierają z rzadka. Życzę Ci, żebyś przecierała mniejsze i większe szlaki w swoich dziedzinach.
Znaleźliśmy jaskinię z krystalicznie czystym podziemnym jeziorem, w której byliśmy sami, toteż goli i weseli daliśmy nura do wody. Życzę Ci, żeby szaleństwa Cię nie opuszczały i żeby Ci się zawsze chciało robić rzeczy, których wcześniej nie próbowałaś.

Pojechaliśmy do kawiarni na plaży na zachód słońca. Kawa była parszywa, więc Ci takiej nie życzę, ale w Indonezji nie ma lepszej, więc nie wiem, czego się spodziewałam i w związku z tym życzę Ci, żebyś potrafiła dobrze dopasować oczekiwania do okoliczności.
Za to zachód był piękny i życzę Ci codziennie takich z widokiem na Wisłę i Kopiec Kościuszki ze swojego apartamentu bez kredytu, skoro już wolisz Kraków od każdego innego miasta na świecie.
Wieczór zamykamy grillując świeżutką rybę i popijając ją lokalnym bimbrem, ale umówmy się, że to wino, bo tu wina nie ma wcale, a bimbru Ci życzyć nie zamierzam… No i chciałam Ci te życzenia wysłać na sam koniec dnia, bo kto wie, co się jeszcze może zdarzyć, ale nie wiem jakie skutki będzie miał bimber, więc wolę zawczasu. Dlatego, przewidując przyszłość, życzę Ci tyle uśmiechu, żeby Cię bolały policzki, śpiewu i tańca i wymiany międzykulturowej.
A na domiar wszystkiego, życzę Ci, żebyś dostała właśnie tyle wyzwań w tym roku, ile Ci potrzeba, żebyś uczuciem wielce pozytywnym obdarzyła swoją nową pracę od pierwszego wejrzenia (i pierwszej wypłaty) i żebyś swoje nowozarobione miliony chciała wydać po części na podróż w jakieś miejsce, w którym aktualnie będę ja, bo niby wiem, że się dopiero co widziałyśmy, ale już strasznie tęsknię.
Buziaki,
Hania
PS: Jeżeli nie jesteś moją przyjaciółką Kasią, a ten list wpadł w Twoje ręce przypadkiem, to po pierwsze – cudzej korespondencji się nie czyta (chociaż tę publikuję za kasinym błogosławieństwem). A po drugie – wszystkiego najlepszego także dla Ciebie! Przygarnij z tych życzeń, cokolwiek Ci się uśmiecha! Przy okazji będziesz już wiedzieć, co robić w Kupang, jeżeli tam kiedyś trafisz. Nie mogłabym Ci tego opowiedzieć lepiej niż przez pryzmat urodzinowo-stęskniony 🙂



11 komentarzy
Ola
W życiu nie czytałam lepszych życzeń! Kasia ma ogromne szczęście! A ja się cieszę, że udało mi się dotrzeć do Twojego skrawka Internetu – zapowiada się niezwykle ciekawie!
Hania, kierownik wycieczki
Tak mnie bardzo uśmiechnęłaś! Ogromnie mi miło i rozgość się totalnie :D!
ewa
Timor Wschodni to baardzo daleko od nas! Chyba po raz pierwszy widzę, że ktoś tam pojechał
Marcin
Po pierwsze przepraszam, że dopiero dziś, ale wróciłem do żywych po L4 i totalnym braku czasu na cokolwiek przy chorej reszcie rodziny. W szczególności moich dwóch diabłów wcielonych, którzy jak sądzę są kompletnie głusi od swoich wrzasków, bo na moje prośby i groźby przestali już reagować.
Także ten… no cieszę się, ze mogę w końcu dla spokoju sumienia skomentować kolejny Twój tekst i tym samym stwierdzić, że stanowczo przyszła do mnie starość, bo te życzenia autentycznie mnie wzruszyły. Dobrze, ze w biurze mam osobny pokój, w którym jestem sam i za nic nie muszę tego wzruszenia ukrywać 🙂 Piękne słowa! Po nich wnoszę, że naprawdę fajna z Ciebie koleżanka być musi 🙂
Hania, kierownik wycieczki
Marcin, cieszę się, że wracasz do żywych, czasomających i komentujących (i to tak, że się od razu cieplej robi :))! Ale mi tu było łyso bez Ciebie!
Rozumiem Cię lepiej niż możesz przypuszczać – aktualnie pomieszkujemy u rodziny wielodzietnej (4) i co prawda ferajna jest mocniej wyrośnięta niż Twoje dziabołki, ale to wcale nie przeszkadza im uprawiać zamachów na moje uszy każdego dnia po wielokroć 😛 Masz jakieś sprawdzone stopery?
Kacper
Niesamowite zdjęcia. Podziemne jeziora zapierają dech w piersiach!
ewa
Najlepszego Kasiu, choć to pewnie już nieco nie aktualne 🙂 Oglądałaś może “H2o wystarczy kropla”?
Hania, kierownik wycieczki
Tak! Ale miałam fazę na zostanie syrenką 😉 Jaskinia totalnie taka sama!
A Kasia pewnie chętnie przygarnie życzenia trzy miesiące po urodzinach 😛 ja bym tam nie marudziła!
Piotr Kiżewski
Super pomysł 🙂
MagdaM
Jak bym chciała też takie życzenia dostać…. Właściwie, to poczułam się, jakbym dostała 🙂 Przecudowna kartka urodzinowa!
Hania, kierownik wycieczki
Magda, ale się cieszę!