Święto Wdzięczności
Piszę do Was niniejszym siedząc w puchatym białym szlafroku i kapciach-żyrafach.
Komfort mój oraz wdzięczność nie znają granic.
Musicie wiedzieć, że ja nie jestem jakąś tam ogromną fanką amerykańskich świąt i przejmowania tradycji zza oceanów, taką jestem fanką, że jak taka tradycja by miała program w telewizji, to może i bym oglądała aż do przerwy reklamowej, gdybym miała telewizor, rzecz jasna, ale gdybym ją zobaczyła gdzieś na ulicy i trzeba by było do niej stać w kolejce po autograf, to bym nie stała.
W tym roku byłam całkiem podekscytowana ideą obchodzenia Halloween, bo to jednak miłe, jak ci ludzie dają słodycze, a ja to bym się nawet nie musiała specjalnie silić z wyborem przebrania, bo od dwóch lat noszę te same 4 koszulki i 2 pary spodni i one już dawno zaczęły wyglądać jak najbardziej przerażający strój na Halloween, ale potem się dowiedziałam, że limit wieku do zbierania po domach słodyczy został w Stanach ustanowiony prawnie i wynosi lat 12, toteż zamknęłam się w sobie (z paczką żelków) i postanowiłam amerykańskim tradycjom nie ufać już nigdy.
Niedawno, po licznik jeden wie ilu tysiącach mil, dojechaliśmy do mojej rodziny w stanie Michigan
Ogromnie się z tego cieszę – raz, bo moja rodzina jest strasznie fajna, a dwa, bo od bardzo dawna nie widziałam się z nikim z moich bliskich. Dzisiaj razem obchodzimy Święto Dziękczynienia, no i nie ma co udawać, że Święto Dziękczynienia ma swoje korzenie w dobroci, miłosierdziu i braterskim uścisku Indian i przybyłych do nich głodnych pielgrzymów, toteż dzień ten budzi mieszane uczucia, natomiast sam zwyczaj wyrażania wdzięczności uważam za fajny, a najlepsze jest to, że nie ma górnej granicy wiekowej. Miło by było taką swoją wdzięczność wyrażać częściej, ba! nawet codziennie!, ale jeżeli ktoś potrzebuje do tego konkretnego dnia, to niech mu będzie, bo zawsze to lepiej raz na rok niż wcale.
I na tę okoliczność chciałam Wam opowiedzieć o tym, za co jestem wdzięczna dzisiaj, a przy okazji o tym, czego mi brakuje na co dzień w podróży.
Za co jestem wdzięczna?
1. Oczywista oczywistość: za to, że mogę spędzić trochę czasu z rodziną.
Ostatnio bliskie mi osoby widziałam na żywo ponad rok temu, tęsknię za wszystkimi, że hej. A poza tym za to, że widzę się na skypie z mamą co kilka dni 😀
2. Za szlafrok i kapcie.
Ej, puchaty szlafrok i kapcie-żyrafy, kto by nie był wdzięczny?! Serio, możecie się ze mnie śmiać, ale podczas całej podróży te dwie rzeczy były w pierwszej piątce moich potrzeb i już nigdzie się nigdy bez nich nie ruszę. No, chyba że mi plecak eksploduje…
3. Za wycieranie się suchym ręcznikiem.
Czy to wymaga komentarza?
4. No i w ogóle, za dom i możliwość pomieszkania.
Nie tylko teraz! Jestem ogromnie wdzięczna za te wszystkie osoby, które nas w ciągu ostatnich lat do siebie ciepło przyjęły, chciały nam zaufać i wpuścić do swojego życia.
5. Za wiewiórki w ogródku.
Za ślicznego szkarłatnego ptaka pod oknem, za niedawny kamping na polu opanowanym przez pieski preriowe, za piękne, włochate tarantulki, majestatycznego orła bielika… I za całą tę zwierzynę, którą udało nam się wytropić i mogłam podziwiać w środowisku naturalnym, bo dała mi tyyyle radochy!
6. Za wolność.
Wiem, powiało górnolotnością, ale czuję się szczęściarą. Mogę zakręcić globusem z zamkniętymi oczami i jechać tam, gdzie zatrzyma się palec, poznawać ludzi, którzy mnie fascynują, pracować w branżach, w których jestem dobra… Uświadomiłam to sobie i dostałam jeszcze większych skrzydeł 😀
7. Za książki i seriale. I lenistwo.
I za to, że nikt mnie nie ocenia (przynajmniej na głos), że od kiedy tu przyjechałam, to prawie nie wychodzę z domu. W końcu The Office się samo nie obejrzy, co nie?
8. Za to, że Ty tu jesteś!
9. Za to, że Piotrek ze mną wytrzymuje.
Byliście kiedyś z kimś cały czas? Ale tak naprawdę CAŁY czas? Czapki z głów dla mojego męża.
10. Za to, że moi przyjaciele wiedzą, że dalej jestem w ich życiu.
Łatwo jest zapomnieć o osobach, których nigdy nie ma, z którymi się nie wyszło od dwóch lat na piwo, które nie przychodzą na urodziny, ba! nie było ich na ślubie. A od 1,5 tygodnia, od kiedy napisałam im, że mam dach nad głową i tyle internetu, ile dusza zapragnie, i żeby się odezwali w wolnej chwili, spędziłam około 50 godzin na rozmowach z najbliższymi.
Dziękuję!
Skończę na dziesiątce, tak dla dla okrągłości, chociaż mogłabym ciągnąć tę listę w nieskończoność. A jeżeli Wy będziecie chcieli się podzielić swoimi radościami, albo opowiedzieć, jak Wam minął dzień, w kapciach-żyrafach, czy też bez, to już w ogóle super.
I zobaczcie, jak wyglądała parada z okazji Święta Dziękczynienia w Detroit!
Sezon na “Last Christmas” czas zacząć.
9 komentarzy
Majka Poirier
Kurczę i jakie życie jest niesamowite .
Przyleciałam do USA na Florydę bo o tym marzył mój syn.
Po 10 latach nieobecności w Boca Raton gdzie spędziłam z malutkim Alexem sporo czasu ,zostałam sama gdyż większa atrakcja okazał się tatuś .
To trochę zrozumiałe .
Cieszyłam się nawet troszeczkę to wolnością i zwiedzaniem w pojedynkę
( nie pierwszy raz)
I jakiś była miła niespodzianka spotkanie „hiha osobników „-:)
Przesympatyczni , mili i z taka doza atrakcji w formie opowieści z podróży !
Boże jakie to interesujące !
Podziwiam i nadal jestem w szoku .
Wymiana zdań , szerokie choryzonte myślowe nie zawsze można ot tak spotkać przypadkowo .
A tutaj był nieziemski przypadek -jeden dzień przed Sylwestrem -na końcu roku takie interesujące postacie w moim życiu .
Zabieram „Was do mojego życia w roku 2019 tez !!
Ciesze się , ze Was poznałam ❤️
Hania, kierownik wycieczki
Majka, wspaniała jesteś! Cieszę się jak wariat, że Cię poznaliśmy i że się tutaj odzywasz i w ogóle, jaki wspaniały komentarz, cała buzia mi się cieszy 🙂
Madzia
Ja również jestem wdzięczna za kapcie! Mam najlepsze kapcie (z motywem owcy ;d), jakie można mieć.
I za wolność, bo dzięki niej mogę podróżować <3
Pozdrawiam,
M
Hania, kierownik wycieczki
Owce muszą być jeszcze fajniejsze niż żyrafy! Już przeszukuję amazona 😀
Ściskam!
Maria
Jak wiele pieknej wdzięczności, aż miło czytać, cały blog jest radosny. Ja też czasami czuję się jak labrador, szczególnie w podróży, ale ja musze mieć przerwy z radością wracam do domu, żeby przezywać oglądać zdjęcia i wspominac. Pozdrawiam ciepło.
Gośka
Cześć Haniu!
Po tych wszystkich podróżach z całego serca życzę Ci jak najlepszego odpoczynku – spędź z rodziną wspaniałe chwile i wracaj na szlak, czekamy na kolejne relację i piękne zdjęcia z podróży 🙂
Pawel Iwanski
Haniu! Cudownie piszesz! Jesteś niesamowita! Kiedyś chciałem być tak z kimś przez cały czas, ale druga strona wolała jednak “przerwy” już po kilku dniach…. Pozdrawiam serdecznie!
MagdaM
Czytam Twój wpis, sama będąc w podróży (malutkiej takiej, ale to bez znaczenia przecież) . Nie byłam z Moimi od 3 dni, a już tęsknię ogromnie. Dlatego podziwiam jeszcze bardziej Ciebie, Was, za taką odwagę i znoszenie tej rozłąki. I jeszcze bardziej nie mogę doczekać się, kiedy spotkamy się znów! Haniu, Piotrku, dużo ciepła i miłości!
Hania, kierownik wycieczki
Magda, dzięki ogromne! Ja też się nie mogę doczekać, ciągnie nas już do domu, oj, ciągnie!