Chiny,  Ciepła pierzynka sarkazmu,  Dookoła świata

Kilometr 23 092: o pracach archeologicznych i przestrzeni osobistej w Chinach

“Jak taki duży palec mieści się w takim małym nosie?”

Zaintrygowany Piotrek podtrzymywał kontakt wzrokowy z panią, która z zacięciem uskuteczniała prace archeologiczne we własnej twarzy. Pani się tak zapatrzyła, że istniała poważna obawa, że przewierci się za głęboko.

Piotrek jest bardzo interesujący dla miejscowej ludności.

  • Po pierwsze – prawdopodobnie jest już rozpoznawalnym w kilku prowincjach aktorem. Opowiem wkrótce.
  • Po drugie, jest wyższy o półtorej głowy od wszystkich, co pozwala bardzo łatwo zauważyć go w trudnym do uniknięcia tłumie.
  • Po trzecie, jest brodaty. Chińczycy pielęgnują każdy z czterech wybijających się z podbródka włosów, ale zarost Piotrka pozostaje dla nich niedoścignionym celem.
  • Po ostatnie, jego nos zaczyna się między oczami, a nie w połowie drogi do ust.

To wszystko jest bardzo zabawne i bardzo ciekawe, dlatego miejscowa uwaga szybko się na nas skupia, gdziekolwiek się nie pojawimy i zwykle objawia się przedłużonym głębokim spojrzeniem, chichraniem, szturchaniem znajomych i zdjęciami robionymi z mniejszego lub większego ukrycia.

Dzieje się tak mimo całego trudu, który chiński rząd wkłada w edukowanie obywateli. Przed każdą atrakcją turystyczną wiszą tablice informujące, że nie należy obcym ludziom kichać w twarz, a zagranicznych gości zmuszać do robienia wspólnych zdjęć. W parku Zhangjiajie turyści robią zdjęcia małpom, dopóki nie zobaczą nas. Na wydmach w Dunhuang królują wielbłądy, dopóki nie pojawimy się my. Jedyne zwierzęta, z którymi nie możemy konkurować to pandy.

Pandy zawsze wygrywają.

przestrzeń osobista w chinach

przestrzeń osobista w chinach
Małpce jest przykro.

Pani dokopała się do celu, uformowała kuleczkę i bawiła się nią jeszcze przez chwilę. Po kilku tygodniach w Chinach nie robi to na nas wrażenia. Zabawniej jest, jeżeli bohater sceny do dłubania w nosie używa słomki zamiast palca, potem oczywiście kontynuuje napój za pomocą tej samej słomki.

Jeżeli miałabym Chińczyków określić jednym słowem, musiałoby to być: fizjologiczni.

Wydają z siebie wszystkie odgłosy, jakie do repertuaru włączyła im Matka Natura, nie zważając na czas i miejsce. Dłubią sobie w nosie, uchu, pępku, zębach, w tej właśnie kolejności. Przewijają dziecko (tak, dwójeczka…) w pełnym przedziale pełnego pociągu na łóżku współpasażera. Kierowca autobusu robi postój na siku, które odbywa się w atmosferze integracji, najpierw razem panie, potem wspólnie panowie. Dzieciak kuca pod drzewkiem rosnącym na chodniku i załatwia potrzebę, uważając zapewne, że do tej toalety publicznej, która stoi 50m dalej, już by nie zdążył dotrzeć…

Jeżeli cenisz sobie przestrzeń osobistą, no cóż… niewiele miejsc w Chinach ją oferuje. Najlepiej podróżować po zachodzie kraju, omijając chińskie święta, choć to wcale nie gwarantuje, że łokieć nie zostanie wbity pod twoje żebro, twojej drzemki w pociągu nie przerwie sąsiad oglądający na telefonie filmiki 7cm od twojego ucha, a dym papierosowy nie będzie wydmuchiwany prosto w twoją twarz, nawet jeżeli siedzisz pod zakazem palenia. Chińczyków jest dużo, więc każdy musi sobie swoją przestrzeń wywalczyć. W tłumie łapią swój azymut i idą w obranym kierunku pokonując przeszkody, a jeśli stoisz na drodze – twój błąd. To taki niepisany sport narodowy: urban parkour.

Edit: Dłubanie w nosie jednak robi wrażenie, jeżeli dłubacz zaraz potem przygotowuje nasze jedzenie.


Skoro jesteśmy przy archeologii…

przestrzeń osobista w Chinach
…zobaczmy, co porządny cesarz zabiera ze sobą do grobu.
przestrzeń osobista w Chinach
Terrakotowa armia z Xi’an to jedno z najpotężniejszych odkryć ostatnich dekad.

przestrzeń osobista w Chinach przestrzeń osobista w Chinach

Przestrzeń osobista w Chinach (a właściwie jej brak) nam nie straszna – jedziemy zwiedzać dalej!

przestrzeń osobista w Chinach
W podróży przez prowincję Hunan.

przestrzeń osobista w Chinach

przestrzeń osobista w Chinach
Fenghuang: miasteczko-perełka przestrzeń osobista w Chinach przestrzeń osobista w Chinach przestrzeń osobista w Chinach przestrzeń osobista w Chinach przestrzeń osobista w Chinach przestrzeń osobista w Chinach

Jeżeli podobał Ci się ten wpis, będzie mi bardzo miło, jeśli polecisz mojego bloga swoim znajomym.

7 komentarzy

  • Marta - Sztuk Kilka

    O matulu! aż mnie ciarki przeszły… raz trafiłam na chińską wycieczkę w Japonii, to dopiero był kontrast. Cisi, kulturalni, nierzucający się w oczy Japończycy kontra, głośni, chrząkający, jęczący, plujący Chińczycy… i zostawiony ten jeden długi paznokieć, to chyba ten archeolog 🙂
    Świetny tekst!

  • Matt

    Wersja “pod drzewkiem” jest i tak ze wszech miar warta docenienia. Byłem świadkiem pozbywania się nadmiaru płynów przez chłopczyka w metrze (zaradna babcia postawiła go sobie na kolanach, chyba po to, by zasięg rażenia był większy) gdzie w momencie opuszczenia spodni dowiódł, że w środku transportu nigdy nie jest tak tłoczno, żeby nie można było stłoczyć się jeszcze trochę bardziej. Inny przedstawiciel lokalnej młodzieży spacerując z tatą, uskutecznił czynność w supermarkecie na wprost ruchomych schodów (jak wynika z późniejszej obserwacji – crocsy nie są antypoślizgowe). Żeby nie było, że zawsze są to osoby w przedziale wiekowym <5 – widziałem też bohatera na środku drogi szybkiego ruchu, przy barierce oddzielającej 4 pasy prowadzące w każdą ze stron.
    Po pewnym czasie dochodzi się do punktu, gdy ma się prosty wybór – przyzwyczaić się, albo oszaleć. Ja mimo budowanej przez kilka lat pobytu tutaj cierpliwości wciąż potrzebuję raz do roku miesięcznego detoxu w ojczyźnie.

    PS: W 2007 roku dało się stawić pandom czoła – zdjęcia przeważnie były z białym i pandą w tle 😀

  • Pszczółka Dżoana z małopolski

    Rezerwuję autograf Piotra. Pisany “niearcheologicznym” palcem. Docenię podwójnie 😉

Powiedz mi, co myślisz:

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.