Armenia,  Azerbejdżan,  Chiny,  Dookoła świata,  Gruzja,  Haj fajw,  Iran,  Kambodża,  Kirgistan,  Malezja,  Turkmenistan,  Ulubione miejsca,  Wietnam

12 momentów z 12 miesięcy podróży dookoła świata

Tak! To już!

Nasza podróż dookoła świata właśnie obchodzi pierwsze urodziny.

Rok temu wyszliśmy z domu i stanęliśmy na katowickiej ul. Kościuszki z kciukiem do góry. 12 miesięcy później siedzę w Kuala Lumpur pijąc kokosa i zastanawiając się, czy dzisiaj obiad w Chinatown, czy w Little India. Ale się napowydarzało! Jasna sprawa – dzisiaj musi być rocznicowo-wspominkowo :). Opowiem Wam o Piotrka i moich „naj” momentach z podróży dookoła świata.

Podróż dookoła świata – momenty naj:

Moment najsmaczniejszy

Zrobiłam sobie smaka tymi obiadowymi planami, to i od jedzenia zacznę.

Dla Piotrka wybór prosty: nic nie smakowało lepiej niż kirgiski szaszłyk z owcy po całym dniu spędzonym na mrozie. Poprzez spędzanie dnia na mrozie mam na myśli to:

Podróż dookoła świata

Do uczty dla podniebienia dochodzi ceremonia przygotowania i podziału zwierza, bowiem kirgiska etykieta bardzo wyraźnie określa, komu co się należy. Smak, tradycja i ciepło z kominka.

Ja z kolei jestem psychofanką egzotycznego streetfooda i przez chwilę myślałam, że walka o podium będzie zacięta: perfekcyjny wietnamski balans smaków kontra tajski aromat imbiru, liści limetki i trawy cytrynowej zaserwowany w ananasie… Aż tu do gry wkroczył on:

Podróż dookoła świata

Młotki w dłoń!

Moment najbardziej wzruszający

Z ormiańskiego autostopu pan zgarnął nas do swojego domu w Dilijan i z miejsca zostaliśmy adoptowani. Koncentracja babcinej troski i dziadkowego gawędziarstwa, dodatkowy kocyk na każde moje kichnięcie w nocy, przegląd starych zdjęć, dwa wielkie słoje dżemu wciśnięte do plecaków i krzyżyk w czółko, tak jak robi mama, gdy na długo wyjeżdżam. Oboje mamy łzy w oczach.

Podróż dookoła świata

Moment najbardziej niespodziewany

Już prędzej przewidzielibyśmy hiszpańską inkwizycję niż to, że Piotrek zostanie gwiazdą chińskiej reklamy. Historia jest przednia, poczytajcie tutaj.

Moment, który sprawił, że zaniemówiliśmy. Kategoria bonusowa: najlepszy kamping

Wybór z kategorii niemożliwych, ale na szczęście mamy dwa głosy 🙂

Piotrek mówi – Yading. Kwintesencja górskiego piękna.

Podróż dookoła świata

Ja mówię – Darvaza, wrota piekieł. To takie miejsce, w które się nie wierzy, póki się nie sparzy (sic!).

Podróż dookoła świata

Moment najbardziej inspirujący

Wyżyna Tybetańska ma w sobie coś mistycznego, nawet jeśli Buddyzm nie jest Ci bliski, a góry to nie Twoje środowisko naturalne. Kolory zakurzonych wiosek, trzepot do połowy sprutych flag, uśmiechy mieszkańców i majestatycznie ogarniające całość śnieżne szczyty dały nam kompletnie nową energię.

Podróż dookoła świata

Moment najcięższego szoku kulturowego

To się płaci w tym Iranie w końcu, czy się nie płaci?  Czemu ktoś, kto odmówił przyjęcia pieniędzy goni potem Piotrka przez miasto? I co to za pytania?! Z grubej rury o religię i zasoby na koncie… I to: czy kobiety w Polsce się denerwują, kiedy ich mąż się ponownie żeni… Yyyy. Parę dni minęło zanim się zorientowaliśmy w lokalnej etykiecie.

Moment największego obrzydzenia

Kiedy okazało się, że karaluch smakuje tak samo parszywie, jak wygląda. No kurcze, skoro tacy Khmerzy smażą tak nieobyczajne i mało reprezentacyjne zwierzęta, to człowiek (w sensie ja) myśli, że przynajmniej jakoś smakują (zwierzęta, nie Khmerzy). Oszczędzę Wam tego doświadczenia, nie smakują. Wypluć, zapomnieć. Co innego jedwabniki, te są całkiem przyzwoite.

Podróż dookoła świata

Moment najśmieszniejszy

To było jak żywcem wyjęte z czechosłowackich Sąsiadów, albo jakiejś armeńskiej wersji Flipa i Flapa. Dwóch sowicie wstawionych kierowców przemierzających górskie polany w swoich doświadczonych życiem ładach. Po ich stronie – młodość, przygoda, wiatr we włosach. Przeciwko nim – niecne rowy melioracyjne. Jeden wpadł do rowu, drugi go holował tak skutecznie, że sam lądował w rowie przeciwległym…. I tak sobie pomagali przez całkiem zacną chwilę.

Melioracja – tak, ale żeby w rowie?!

Moment najbardziej stresujący

Spoiler: kończy się dobrze, wszyscy żyją długo i szczęśliwie. Ale mamy niech nie czytają.

Nasze poszukiwania miejsca kampingowego zakończył sympatyczny facet, fundując kolejną filiżankę herbaty i zapraszając nas do siebie. Nie zdziwiło nas to nic a nic, szczególnie w tak bardzo gościnnym Azerbejdżanie. Ledwie weszliśmy do środka, pan rzucił w biegu, że on jedzie do siebie i odbierze nas kolejnego dnia o 8 rano. Po czym zamknął drzwi na klucz.

Rozejrzałam się dookoła. Próg odporności na obleśność mam postawiony dość wysoko, ale ta kanciapa posiadała wszystkie cechy niezbędne do przekroczenia go. Syf, robactwo, resztki jedzenia, katastrofa remontowa, kraty w oknach i brak bieżącej wody. No i drzwi zamknięte na klucz. Rozkładając na podłodze potrójną warstwę folii (przydał się koc termiczny z apteczki :)) stworzyliśmy sobie przytulną przestrzeń, na której nie brzydziłam się usiąść, ale nie trzeba chyba mówić, że wiele nie pospano tej nocy. Przed 8 (jak nigdy!) byliśmy zwarci i gotowi, przed 9 byliśmy zwarci, gotowi i zaniepokojeni, a przed 10 – zwarci, gotowi i zdesperowani. Pan otworzył drzwi, kiedy Piotrek właśnie zaczynał piłować kraty w oknie.

Moment najbliżej natury

Bar na wyspie, właśnie kończę zmianę, Piotrek dopija piwo, zza lampy wygląda gekon. Duży dorodny i łaciaty. Bardzo to miłe i pożyteczne stwory, przez ostatnie tygodnie dzielnie wyjadały nam komary z pokoju, polubiliśmy się. Malutkie gekony ćwierkają jak pomieszanie skowronka z myszą, duże natomiast kulturalnie się przedstawiają, mówiąc „geko, geko”. Ten osobnik nie tracił czasu na smalltalk. Zaczaił się niczym ukryty smok i zapolował na pierwszą przefruwającą obok istotę. Nietoperza.

Owszem, widzieliśmy jak gekon zjada nietoperza. Na śmierć.

Podróż dookoła świata

Moment najbardziej leniwy

Czasem chce się po prostu rozłożyć namiot nad rzeką, iść powędkować (Piotrek), poczytać książkę (ja), rozpalić ognisko, wypić wino, powtórzyć, i tak siedem razy. Gruziński kanion Martvili okazał się idealnym miejscem na takie leżakowanie.

Podróż dookoła świata

Moment najswojszy

Wczoraj rano dotarli do nas Justyna i Marek i przez najbliższe dwa tygodnie będziemy podróżować razem. Czy może być coś fajniejszego niż odwiedziny przyjaciół? I na dodatek przywieźli mi ogórki małosolne!

Zaczynamy kolejny rok!

Jeżeli podobał Ci się ten wpis, będzie mi bardzo miło, jeśli polecisz mojego bloga swoim znajomym.

2 komentarze

Powiedz mi, co myślisz:

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.