Kilometr 6335: o Gandzi i azerskich pociągach
Pociągi w Azerbejdżanie
Autostop działa aż za dobrze – to sprawdziliśmy. Do miejscowości o jakże wdzięcznej nazwie Gandzia postanowiliśmy zatem dostać się nocnym pociągiem. Jakie inne miasto mogłoby pretendować do tytułu Europejskiej Stolicy Młodzieży?
Zapłaciwszy za bilet na 8-godzinną i prawie 400-kilometrową trasę szalone 6 manatów (15 zł) od osoby i wybałuszywszy oczy, kiedy na bilecie zobaczyłam, że przysługuje w tej cenie kuszetka, zwątpiwszy w swoją umiejętność odczytywania biletów kolejowych i znalazłszy właściwy peron, wsiadłam do pociągu.
Nie powinnam była wątpić w swoją umiejętność odczytywania biletów kolejowych.
Konduktor przywitał każdego pasażera z osobna i wręczył pakiet składający się z ręcznika, prześcieradła w pociągi, poszewki na poduszkę w pociągi oraz poszewki na kołdrę – również w pociągi. Przy stoliku wygodnie zjedliśmy kolację (nie, ta już nie była w cenie biletu), popiliśmy ją butelką nienajlepszego wina, zostaliśmy poinformowani przez konduktora, że przyjdzie nas obudzić przed Gandzią, ułożyliśmy się wygodnie na prześcieradłach w pociągi, przykryliśmy się kołdrami w pociągi i zasnęliśmy.