33 rzeczy, które chcę zrobić w przyszłym roku
Ekhem.
Są takie dwa tygodnie w roku, że człowiek się intensywniej niż zazwyczaj zastanawia, co by chciał jeszcze w życiu osiągnąć: ten w okolicy urodzin oraz ten w okolicy Nowego Roku. Ja mam to szczęście, że tygodnie te ze sobą sąsiadują, toteż w drugiej połowie grudnia krótkie chwile między pierogiem a piernikiem spędzam na głębokich przemyśleniach o tym, co by tu zrobić, żeby kolejny rok był jeszcze fajniejszy. Z racji tego, że (jutro) kończę zacne trzydzieści trzy lata, to przedstawię Wam listę tyluż marzeń, planów i pomysłów, a kto wie – może uda mi się je zrealizować w przyszłym roku?
Oto 33 rzeczy, które chciałabym zwojować w przyszłym roku:
- Zacznijmy ambitnie: nie mieć kataru przez tydzień. Tak, to jest moje marzenie. Powód wiecznie usmarkanego nosa jest nieznany, chociaż najbardziej mi się daje we znaki rano, więc może mam alergię na poranki. Chciałabym bardzo przez jeden cały tydzień nie szukać nerwowo chusteczek, jednocześnie nie psikając sobie niczym do nosa. Ładnie proszę!
- No dobra, kolejne życzenia już są dużo bardziej realistyczne. A może by tak pouczyć się trochę żeglowania na Karaibach?
- Albo – jeszcze fajniej – dopłynąć jachtostopem do Europy?
- Tak – w przyszłym roku wrócimy do Polski! Chyba nie muszę mówić, jak mocno się stęskniłam? Toteż marzy mi się dużo czasu z rodziną i przyjaciółmi. Takie trzy miesiące, w ciągu których postaram się odwiedzić wszystkich moich bliskich. Szykujcie się!
- Iść na Woodstock/ Pol’and’Rock. Wiem, okropnie mi wstyd, że nigdy nie byłam! Zawsze w tym czasie gdzieś wybywałam na wakacje, no i niby też pod namiot i też słuchałam muzyki i siedziałam ubłocona przy ognisku, ale to nie do końca to samo.
- Zobaczyć zorzę polarną. Tej zimy się już pewnie nie uda, za to w przyszłym roku na nią zapoluję, choćbym miała mieszkać w igloo!
- Nauczyć się włoskiego. Co prawda dogadywanie się we Włoszech nie stanowi większego wyzwania, tylko na drugi dzień ma się zakwasy w rękach i lekkiego kaca, ale moja lingwistyczna dusza pragnie więcej.
- Zorganizować akcję ratunkową dla jedzenia. W ostatnim roku bardzo dotkliwie odczułam różnicę w szacunku do pożywienia między krajami rozwijającymi się (patrz: Kambodża, czy Timor Wschodni, gdzie w celach gastronomicznych wykorzystuje się wszystko), a krajami, gdzie konsumpcjonizm kwitnie wariacko niczym magnolia na wiosnę. Marnowanie jedzenia boli mnie w serce i w etykę, i spróbuję z tą tendencją zawalczyć.
- A w ramach pogłębiania swojego szacunku do jedzenia – zdobyć i ugotować swój posiłek w całości. Bez supermarketów, co natura dała.
- I zrobić samodzielnie tort lodowy, bo niewiele potraw darzę większym szacunkiem niż tort lodowy.
- A jak już będziemy w Polsce, to chcę jeść przez tydzień na przemian ogórki małosolne, czereśnie i barszcz z uszkami.
- Zaprzyjaźnić się z delfinem. Mówiłam Wam już, że nurkowanie zdobyło moje serce, a gdyby tak móc zanurkować z tymi słodziakami… No i od razu się w myślach przeniosłam pod wodę! Tak żeby była jasność, manatami, orkami, żółwikami i resztą ekipy też nie wzgardzę!
- Ten punkt chyba ucieszy kilkoro z Was – wymyślić swoją książkę. Bądźmy realistami, napisać takiej pozycji, z której bym była zadowolona, w przyszłym roku raczej nie zdążę, ale zamierzam o nią sama ze sobą powalczyć.
- No i jak już się rozwijamy literacko, to (ścisza głos, patrzy w ziemię i szura nogą o chodnik)… zacząć pisać do magazynów i czasopism.
- Dotrzeć do szerszego grona fajnych ludzi, którzy lubią tu zaglądać. Na przykład takiego, żeby prowadzenie strony było bardziej opłacalne, niż wysyłanie czytelnikom kartek z podróży 😉 W tym akurat możesz mi pomóc – jeżeli jakiś tekst, zdjęcie lub arcyzabawny post na facebooku Ci się spodoba, pokaż go koledze! Za każdym razem kiedy ktoś się dzieli moją twórczością, jedno hanine serduszko bardzo rośnie i otula się pluszem.
- A propos pluszu, jednym z moich marzeń na kolejny rok było zostanie jednorożcem. To właśnie ono spełnia się jako pierwsze, albowiem moja rodzina czyta mi w myślach. Tym samym zostaję pierwszą plecakowiczką w historii wielkich wypraw geograficznych, która podróżuje z produktem zaklasyfikowanym jako „adult rainbow unicorn pajamas”.
- Przypomnieć sobie, jak się tańczy. Jakoś nasz styl podróżowania nie sprzyja chodzeniu na potańcówki, no i chyba trochę zardzewiałam…
- Iść na imprezę do rana. Tak, wiem, że moje psiapsióły aktualnie za imprezę do rana uważają grę w planszówki do 23:00, ale może się dla mnie poświęcą?
- Nie zabić się, kiedy pierwszy raz po 3 latach wskoczę w szpilki. Boję się! I istnieje całkiem poważna obawa, że na to wesele, na które się wybieramy w sierpniu, przyjdę w trampkach.
- Nauczyć się grać na gitarze, albo innym przenośnym instrumencie. Mój instrument jest bardzo nieprzenośny.
- Zmusić męża, żeby się nauczył grać na gitarze, albo innym przenośnym instrumencie.
- Iść na mecz siatkówki naszej reprezentacji, dać się ponieść sportowym emocjom (co może być trudne, bo jest to rodzaj emocji głęboko u mnie zahibernowany), zaśpiewać na cały głos „Pieśń o Małym Rycerzu” i wariować przy każdej udanej zagrywce.
- Odwiedzić kilku lekarzy i przebadać sobie wszystko, co dziewczę w moim wieku powinno sobie regularnie badać.
- A jeżeli będę mogła – zacząć oddawać krew i zarejestrować się jako dawca szpiku.
- Przeżyć rok bez wahań wagi większych niż o 5kg. Nigdy mi się to jeszcze nie udało!
- Zacząć posiadać jakieś mięśnie. Nie tam od razu kaloryfer, ale takie, że bardziej masa krówkowa niż kisiel.
- Po 2,5 latach mieszkania w namiocie i poruszania się głównie autostopem dorosłam do tego: chciałabym spędzić weekend w pięciogwiazdkowym hotelu, dolecieć do niego pierwszą klasą, dostać szampana na powitanie, śniadanie do łóżka i samonapełniającego się drinka do jacuzzi.
- Może być w Cinque Terre.
- Nauczyć się rozpoznawać podstawowe szczepy białych win.
- Zdegustować tę kilkunastoletnią szkocką whisky, którą dostałam w prezencie pożegnalnym od kolegów z pracy. W międzyczasie zdążyła się postarzeć o kolejne trzy lata (tak, tak, wiem, że po zabutelkowaniu się już nie liczy…) i mam nadzieję się nią podzielić z odpowiednimi osobami 😉
- Zabunkrować się w łazience mojej mamy z potężną wanną i zacną kolekcją specyfików umilających kąpiel.
- Wywalić połowę swojej piwnicy. Do teraz nie mogę uwierzyć w swoją głupotę – przed wyjazdem spakowaliśmy wszystko, co mieliśmy w kartony i zastawiliśmy piwnicę aż pod sufit. Teraz, po kilkudziesięciu miesiącach chodzenia w czterech koszulkach na zmianę, dotarło do mnie, że… nie potrzebuję tego wszystkiego.
- Poznać swoją rodzinę. Wiecie, parę dni temu przytrafiło mi się coś wyjątkowego – poznałam swoich dwóch kuzynów, o których istnieniu właściwie nie wiedziałam. Spędziliśmy cały wieczór i noc na pogaduchach i analizowaniu wspólnych korzeni, no i okazało się, że są fantastyczni, a ja mam jeszcze tyyylu krewnych, z którymi się kompletnie nie znam!
Jak się mają Wasze plany na Nowy Rok?
Robicie postanowienia? Jeżeli chcecie któreś ode mnie ściągnąć, to życzę powodzenia, a Wy trzymajcie kciuki za mnie 🙂
20 komentarzy
Patryk Zieliński
Całkiem oryginalna ta lista 🙂 i aż 33 pozycje 😀 Trzeba było już 52 rzeczy wymyślić to byłoby roboty na cały rok 😀
Hania, kierownik wycieczki
O, fajnie, że odkopałeś ten tekst teraz – motywujesz mnie do rachunku sumienia prawie po roku 😀 Jestem mniej więcej w połowie tej listy, więc z 52 byłoby słabo 😉
Joa
O tak. Punkt 27 spędzić weekend w pięciogwiazdkowym hotelu, to jest to czego mi trzeba 🙂
sewko
8 i 24 <3
daria
Życzę spełnienia tych marzeń 🙂
Pojedztam.pl | Sisters92
Jako tako postanowień nie robimy, ale na pewno chciałybyśmy sporo podróżować, odpocząć, ukończyć kilka nowych kursów 🙂
blogierka
100 weczka Wariacie!! 😀 I koniecznie się widzimy jak bedziesz w PL 😀
Hania, kierownik wycieczki
Oczywistość! Can’t wait! <3
Kat Nems
Podpisuje sie pod 25:)))
Ao 17 marze od lat:))
Asia/ Lemur Podróżnik
Ambitna lista! Punkty od 13-15 pokrywają się z moimi planami:) Punkt 22 mam zaliczony: byłam na meczu Polska- Serbia na Narodowym:) I hotel pięciogwiazdkowy też i mnie kusi:) Trzymam kciuki za realizację:)!
Olka
Życzę Ci zatem zrealizowania tych wszystkich planów.
A punkt 1 – jak ja go dobrze rozumiem. Jako alergik i osoba z problemami z zatokami katar mam 365 dni w roku 😉
Matt Gost
Podobnie jak cała reszta – w przypadku realizacji punktu 13 będę stał o północy w kolejce premierowej. Nawet gdybym w Chinach miał z tego względu 6 rano, to też symbolicznie ustawię się w jakiejś kolejce (do znalezienia bez względu na porę), żeby miało wartość symboliczną 🙂 Życzę spełnienia wszystkich punktów 🙂
PS: Oliwia (moja córa) zobaczyła powyższe zdjęcie w ekologicznym futrze tęczowego jednorożca i zareagowała prostym “tatusiu, ja chcę” 😀
Hania, kierownik wycieczki
Mateusz, ale mnie uśmiechnąłeś! <3 komitet kolejkowy!
No i proste, że chce, każdy chce zostać jednorożcem! Okazja za 4 dni, może jeszcze paczka dojdzie 😀
Dżasta
Ja ci życzę Haniu szczególnie tych czasopism i książki a później jachtostopu do Europy:P Cmok
Hania, kierownik wycieczki
:*
MagdaM
Takie bardzo….Twoje 🙂 Haniu, z całego serca życzę żeby Ci się udało! Liczę zwłaszcza na punkt 4 i 13;) ale za wszystkie równo trzymam kciuki!
Moje pomysły są w sumie dwa, ale ciiii…żeby nie zapeszyć 😉
Hania, kierownik wycieczki
Trzymam kciuki za Twoje! I mam nadzieję, że Ci czereśnie obrodzą, zjawię się na wiosnę 😀
MagdaM
Już na wiosnę??? To zaczynam zaklinanie rodzaju na czereśnie! 😀
MagdaM
Urodzaju oczywiście 😉
Paula
A ja tego szczerze nie nawidze. Nowy rok nowa ja . W sensie hmmm nie wyznaczam sobie tego co bym chciała ani też nie martwię się tym co się nie udało. Aby było zdrowie 🙂