Ciepła pierzynka sarkazmu,  Dookoła świata,  Nowa Zelandia

Kilometr 58 098: o najgorszym filmie świata i wojnie papuzio-owczej

Najgorszy film świata to „The Room”.

Jest tak zły, że aż hipnotyzuje. Krytycy są zdumieni, że ktoś to najpierw wymyślił, a potem zrealizował. Widzowie są zafascynowani aktorstwem suchym i drewnianym bardziej niż choinką po Trzech Królach i scenariuszem tak infantylno-mizernym, że moje opowiadania z trzeciej klasy podstawówki wydają się pretendentami do Nobla literackiego. Tytuł zdobył serca publiki i zyskał miano kultowego, ponadczasowego.

Niebo nad portem miało barwę ekranu monitora nastrojonego na nieistniejący kanał. [1]

Ricky, nasz couchsurfingowy host, wypłukał wężem ogrodowym resztki słonej wody z pianek neoprenowych. Z większością poradziła sobie wcześniej ulewa, przegoniła nas z morza, a koleżanki uchatki, z którymi poszliśmy popływać – zachęciła do pobrykania w falach. Chłopaki zabrali się za filetowanie tych ryb, które zakończyły swój żywot na harpunie Ricky’ego, Zuzka i ja dogrzewałyśmy się hektolitrami herbaty przy kominku, który, dopiero rozpalony, jeszcze nie zdążył ujarzmić buchających płomieni. Zapowiadało się popołudnie wypełnione piątym sezonem Friends’ów.

najgorszy film

I wtedy Ricky rzucił nam wyzwanie:

Jaki jest najgorszy film, jaki widzieliście?

Byłam przekonana, że wygraną mamy w kieszeni, że nic nie zszokuje widza swoją bezdenną beznadziejnością bardziej niż „The Room”. To był ten moment, kiedy w moje życie weszła „Czarna Owca”.

Produkcja lokalna, stado owiec atakuje ludzi i za jednym ugryzieniem zamienia dwunogich Nowozelandczyków w owce-zombie. No, to nie może nie być fenomen kina. Oglądaliśmy z zapartym tchem, polecam z całego serca.

No i będąc pod wrażeniem geniuszu filmowego i wyważonej estetyki tego obrazu spędziłam chwilę na analizie jego symboliki, a tutaj na pierwszy plan wysuwa się nowozelandzka miłość do przyrody i zaangażowanie w obronę praw zwierząt. Ta nie jest wcale taka jednowymiarowa, bo są zwierzaki, które się kocha i są takie, które się eksterminuje na potęgę, z szaleńczym uśmiechem na ustach.

Taki na przykład opos.

W Nowej Zelandii mówi się, że dobry opos, to martwy opos, no i gołosłowni to oni nie są. Nowozelandczycy swego czasu postanowili nie uczyć się na błędach Australijczyków i zobaczyć, jaki będzie efekt, jeżeli się na ich wyspy posprowadza przypadkowe zwierzaki. Efekt wystąpił niemal równie spektakularny, co u sąsiadów: gryzonie przez przypadek dostarczone na statkach się mnożyły, więc sprowadzono lisy i łasice, żeby sobie z nimi poradziły, na to lisy i łasice powiedziały – w nosie mamy wasze gryzonie, które uciekają, my się zadowolimy tymi ptakami, co to nigdzie indziej na świecie nie mieszkają, nikt ich nigdy nie próbował zjeść, to i uciekać nie będą. No i nie uciekały. I teraz ich jest mniej.

najgorszy film

A Nowozelandczycy bardzo lubią swoje endemiczne ptaki, lubią je tak bardzo, jak owce!

No i był taki moment, że musieli się bardzo mocno zastanawiać, co lubią bardziej, ptaki, czy owce, bo jest taka kia, bardzo bojowo nastawiona papuga. Kia sobie obmyśliła plan, że podlatuje do owcy, dziobie ją w plecy, u owcy kilka dni później wdaje się zakażenie, a następne kilka dni później pan kia niewielkim nakładem pracy ma już obiad dla swojej żony i szóstki dzieci. Farmerom się te działania nie do końca podobały, szefowie folwarków podjęli rękawicę i ogłosili nagrody dla pracowników za każdy dostarczony papuzi dziób. Zmotywowani dodatkowym wynagrodzeniem, Nowozelandczycy bez pomocy lisów i łasic niemal wykończyli sobie kolejny gatunek, ale w porę wymyślono, że właściwie to wystarczy grzbiet owcy posmarować czymś, czego kia nie lubi, to przestanie dziobać. Posmarowano. Przestała.

najgorszy film
Oto jak bardzo lubią swoje rodzime ptaki. Na zdjęciu hełm do pozyskiwania ptasich ejakulatów. Proszę mnie nie pytać o szczegóły.

Teraz kocha się kia na równi z owcami.

Co więcej, niejeden miejscowy zastanawia się, dlaczego to nie piękna, odważna i przedsiębiorcza kia jest symbolem Nowej Zelandii, a jakiś pierdołowaty bury ptaszek, który ani nie lata, ani się nie daje znaleźć w naturze…

najgorszy film
Kia, czyli papuga bojowa.

A cała wojna między owcami, papugami kia, a farmerami była wydarzeniem tak istotnym, że nie wiem, jak Wy, ale ja z niecierpliwością wyczekuję filmu o owcach, które po dziobnięciu zamieniają się w zombie-kia.


[1] William Gibson, Neuromancer

najgorszy film

najgorszy film
Widzieliście kiedyś taką rozgwiazdę?
najgorszy film
Paprotka to drugi po kiwi symbol Nowej Zelandii
najgorszy film
Słodycze. Bardzo zachęcające.

najgorszy film najgorszy film najgorszy film najgorszy film

Powiedz mi, co myślisz:

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.