Kilometr 2932: piękno Kapadocji, czyli dlaczego zgodziłam się wstać przed świtem
Kapadocja – kraina skalnych labiryntów, słońca i balonów.
Aka: Jak zmusić Hanię, żeby wstała na wschód słońca.
No dobra, turecki bazar w końcu mnie pokonał. A tak długo walczyłam!
W Kapadocji, poza niewątpliwej urody wszystkim, można znaleźć także turkus. Do minerałów, surowych, lokalnych, mam słabość jeszcze większą niż do żelków, a szkoda, bo to droższe hobby. Wmawiając sobie zatem, że w podróży trzeba mieć przecież jakiś drobiazg na szczęście, a jaki drobiazg mógłby być lepszy niż turkus, wybrałam swojego ślicznego malucha i mam nadzieję, że pojedzie ze mną hen (Edit 2018 – zgubiłam go w Indonezji. Chlip).
Ależ turecka polityka zrobiła biednej Kapadocji numer! Pracownicy agencji balonowych zdecydowanie przewyższają liczebnie turystów, kelnerzy znudzonym wzrokiem omiatają puste stoliki, a stragany z pamiątkami starają się przykuć uwagę cenami rodem z Aliexpress. Pewnie byłam jedynym klientem tego dnia.
Ale skalne wąwozy wciąż przechodzą z szarości w pastelowy róż, jaskinie wykute w tufowych kominach zachęcają, żeby uciec do nich od żaru słońca, a o świcie niebo i tak wypełnia się kolorowymi balonami. Nigdy nie było lepszego momentu, żeby poznać tę krainę. Tylko może niekoniecznie w sierpniu, bo pogoda oferuje wówczas dodatkowe atrakcje pod postacią 48°C.
Uczcie się na moich błędach. Pamiętajcie o kremie z filtrem.
Piszę te słowa spod jogurtu na plecach, pozdrawiam serdecznie.
6 komentarzy
Marcin
Nie ma co to jednak jedno z piękniejszych miejsc na Ziemi.
Magda
W sumie mogłaś kupić więcej i wysłać FedExem 🙂
Hania, kierownik wycieczki
Ceramikę chciałam… a do tego stopnia zaufania do FedExu bym nie miała 😉
Ewelina
Można się rozmarzyc o cieplutkim tureckim słońcu 🙂 czekam na więcej!
Mikołaj
“Piszę te słowa spod jogurtu na plecach” – umarłem Haniu! Jestes wielka 🙂
Hania, kierownik wycieczki
Zarumieniłam się jeszcze bardziej 😀