Co się działo w 2017
31.12.2016 z wybiciem północy wysłałam do kirgiskiego nieba zapalony lampion.
Śledząc go wzrokiem zaczęliśmy rok.
A potem kąpaliśmy się w zamrożonej rzece, odwiedziliśmy krainę Avatara, Piotrek został gwiazdą chińskiej telewizji, nie daliśmy się pożreć waranom, jedliśmy jedwabniki, ja nauczyłam się otwierać kokosy maczetą, a Piotrek – sadzić ananasy i bananowce. Przemierzyliśmy ponad 23 000 km, z czego większość autostopem, jedliśmy nożem i widelcem, pałeczkami, łyżką i widelcem, rękami, chlebem. Wytrzymaliśmy razem prawie każdą z dób i dalej chcemy ze sobą wytrzymywać!
Koniec roku będziemy świętować w Timorze Wschodnim, na samym skraju Azji.
Co się jeszcze działo?
Które miejsca, sytuacje, spotkania były najbardziej przełomowe i co udało mi się w tym roku osiągnąć? Zajrzyjcie ze mną w przegląd roku 2017.
1. Przełamanie strachu.
Zdradziłam ostatnio, że panicznie boję się mostów i kładek. W tym roku udowodniłam sobie, że fobię da się oswoić. Z dziewczyny, która skakała po mniej niż bardziej stabilnych kamieniach rzeczki Ślepiotki, po to, żeby uniknąć kilkumetrowego asfaltowego mostku, która prawie ryczała ze stresu przechodząc przez wiadukt na Sokolskiej (serio, widział ktoś bardziej stabilną konstrukcję?!), która każdy most sprawiający trudność „trenowała” tak długo, aż się dał oswoić, stałam się nią:
2. Yading
Rezerwat w tybetańskiej części Yunnan. Najwyżej położone miejsce, w które do tej pory dotarliśmy. To tutaj niemal wyzionęłam ducha wdrapując się na przełęcz 4 700 m n.p.m. i to tutaj spędziłam całą noc trzęsąc się z zimna w namiocie w -10°C.
3. Również tutaj stwierdziłam, że jednak wolę góry od morza.
4. Tybet w ogóle.
Tybetu ludzie, język, pejzaże, niechińskość. Zobaczenie, jak wygląda propaganda, ograniczenie wolności, tłamszenie kultury i religii.
5. Angkor Wat
Zachwyca mnie natura. Rzadko coś, co zrobił człowiek robi na mnie piorunujące wrażenie. Rzadko wypełnia mnie wata cukrowa ekscytacji, kiedy drepczę w 40stopniowym upale za tłumem chińskich turystów. Piotrek jest w tych kwestiach jeszcze bardziej wybredny. Angkor Wat mało że sprostał najwyższym oczekiwaniom nas obojga, ale i ustawił poprzeczkę dla każdej kolejnej turystycznej atrakcji na poziomie himalajskich przełęczy.
6. Ukończenie kursu nurkowania
Podróżowanie nagle stało się lepsze, bogatsze, oferujące o tyle więcej. To, co nad wodą, stało się przewidywalne i powtarzalne. Nauczywszy się oddychać pod wodą stwierdziłam, że jednak wolę morze od gór.
7. Uwaga. Teraz się obnażę.
Pokażę się ze strony, z jakiej mnie jeszcze prawie nikt nie widział. Oto zdjęcie, które zdefiniowało znaczną część tego roku.
8. Nie jest fajnie się połamać daleko od domu.
Mój obojczyk bardzo mocno pokrzyżował nam plany: mogliśmy dojechać do Timoru na początku listopada, kiedy sezon żeglarski trwał w najlepsze i szanse na dotarcie do Australii jachtostopem istniały. Ale wiecie co? Miałam ogromne szczęście. Bo połamałam się a) mało dotkliwie, b) w mieście, które polubiliśmy, c) będąc wśród fantastycznych osób. Monika i Banana kompletnie zaczarowały nasz przydługi pobyt w Melace, uzależniły mnie od Gry o Tron wtedy, kiedy najbardziej tego potrzebowałam i dały mi potężną porcję inspiracji i motywacji.
9. Dalej się nie mogę nacieszyć.
Zostanie laureatką konkursu Zostań Podróżnikiem National Geographic za artykuł i zdjęcia i wystąpienie z prelekcją na największych targach podróżniczych w Polsce! Zgromadzenie pełnej sali słuchaczy! Wystąpienie na tej samej scenie, co Pojechana i Ewa Chojnowska – Szpilki w Plecaku – podróżnicze i blogowe weteranki. Na domiar wszystkiego, możliwość wysłuchania opowieści polskich zdobywców gór i oceanów, a wśród nich Aleksandra Doby, którego śledzę i podziwiam od zawsze, jak jakiś stalker, więc już zamilknę, żeby nie powiedzieć za dużo.
10. Nurkowanie i snorkeling na Komodo.
Ten rok upłynął pod znakiem wodnika i ryb, ja nigdy nie przypuszczałam, że nie mogąc samodzielnie oddychać można czuć taką wolność, a manty przekonały mnie, że można mieć dupę szeroką na cztery metry i dalej być pełnym gracji. Ale to działa chyba tylko, jak się jest mantą.
Fotograf ze mnie żodyn (z Piotrka też). Z tych wszystkich niezwykłych miejsc, z tych wszystkich nietuzinkowych sytuacji można było wywieźć stokroć ładniejsze kadry. Zresztą to wcale nie jest kompilacja najlepszych zdjęć 2017. To te najważniejsze, najbardziej przełomowe i ulubione: mój osobisty Top 2017. Jak Wam się podoba?
13 komentarzy
Pingback:
andrzej77
Świetne miejsca. Planuję w 2018 zobaczyć co najmniej połowę z nich 🙂
Hania, kierownik wycieczki
Trzymam kciuki!
Aga
Zazdroszczę takich podróży. Mnie Azja bardzo przyciąga. Byłam tylko raz- w Tajlandii i mam nadzieję, że kiedyś będzie mi dane odwiedzić te same miejsca, w których Ty byłaś. Zupełnie inny świat. Jedno z Twoich zdjęć z Tybetu bardzo mi właśnie moje zdjęcia z Tajlandii przypomina.
Hania, kierownik wycieczki
Gorąco życzę Azji w przyszłym roku wobec tego 🙂
Paulina Chmielewska
Cudownie! Mam nadzieję, że kolejny rok będzie równie kolorowy i intensywny, przy czym nie łam się już – tego akurat nie życzę 🙂
Kurcze… aż się na chwilę “zatrzymała”, pomyślałam o swoim życiu i chyba będę musiała trochę pozmieniać i bardziej aktywnie żyć. Więcej podróżować na pewno, bo się zastałam, mimo że i tak podróżuję więcej niż inni.
Wszystkiego dobrego! 🙂
Hania, kierownik wycieczki
Dziękuję bardzo i jeżeli uda mi się zmotywować Cię do “dopodróżowienia” swojego życia to będzie mi strasznie miło!!!
Rozkminy Tiny
Kadry są jak dla mnie, wystarczające! Widać, że rok spędziliście niezwykle aktywnie i nie było czasu na nudę. Chyba że podczas leżenia ze złamanym obojczykiem 😉
Hania, kierownik wycieczki
Dzięki 🙂 oj, na nudę też się czas musi znaleźć! Aktualnie od dwóch tygodni siedzimy w domu, którym się opiekujemy i, nie licząc zakupów, wyszliśmy z niego raz 😀
Marcin Gajewski
Niby ta sama planeta, po której stąpam, a jednak taka kosmiczna. W bardzo pozytywnym sensie zazdroszczę (może oprócz obojczyka) takiej kolekcji wspomnień i to tylko z jednego roku. Obyś przyszły rok przyniósł Ci dwa razy więcej. Oczywiście oprócz obojczyka.
Hania, kierownik wycieczki
Dziękuję bardzo!
MagdaM
Życzę Tobie, Wam, żeby kolejny top kończył się tak: Książka leci do drukarni 🙂 a my lecimy dalej 🙂
Hania, kierownik wycieczki
<3