Dookoła świata,  Gruzja

Kilometr 3707: o czaczy, neonach, dywanach i Batumi

Przepchawszy się przez tłum objuczonych przyjezdnych (cóż oni wożą w tych wielkich siatach?! Pościel? Dywany?), wytłumaczywszy siódmemu kierowcy, że nie czekamy ani na marszrutkę, ani tym bardziej na taksówkę oraz wysłuchawszy kolejnych ofert przebijających się wzajemnie kierowców tychże, dobrnęliśmy do stolicy Adżarii – Batumi.

Dziś zamieniamy szklaneczki z czajem na szklaneczki z czaczą. W kraju, w którym alkohol nazywa się tak, jak mój ulubiony taniec na pewno czekają nas same dobre rzeczy!

batumi
Alkohol, pierogi-sakiewki i Stalin, czyli Gruzja w pigułce.

Batumi

Kochane przez Gruzinów, polecane wszystkim turystom, reklamowane jako miejsce, gdzie plaże są (piasz)czyste, gdzie morze najcieplejsze, gdzie znajdziesz wszystko, czego ci tylko trzeba na wakacjach, na nas nie wywarło jakiegoś szczególnie pozytywnego wrażenia. W samochodzie prowadzonym przez młodego, modnego chłopaka leciała bardzo niegruzińska muzyka. I bardzo głośna zarazem. Artysta informował swoich odbiorców, że bardzo dużo wypił, więc jest prawdopodobnie bardzo pijany i właściwie to po co trzeźwieć, skoro jest impreza, a impreza musi być dzisiaj, nie jutro, bo jutro to nie to samo, co dzisiaj. Całkiem pasowało do błyskającego neonami i huczącego kasynami Batumi, które właśnie opuszczaliśmy, zanim zdążyliśmy się z nim bliżej zaznajomić.

batumi
Nowy kraj – nowe przepisy. Zapoznaj się z miejscowym prawem przed wyjazdem!

gruzja-map-1

Jeżeli podobał Ci się ten wpis, będzie mi bardzo miło, jeśli polecisz mojego bloga swoim znajomym.

3 komentarze

Powiedz mi, co myślisz:

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.