Kilometr 14 424: o mieście Jetsonów, fontann i nadgorliwych milicjantów
Poznaj George’a Jetsona i jego żonę Jane.
Odwiedź ich lśniące sterylne futurystyczne miasto.
Podziwiaj śnieżnobiałe marmurowe budynki, niech cię oślepi słońce w lustrze tysiąca szyb. Daj się zaczarować wysublimowanej geometrii architektury (to w tym srebrno-śnieżnym biurowcu w kształcie wygiętej kartki papieru ze spodkiem na dachu pracuje lekko skośnooki George). Wyskocz na zakupowe szaleństwo z Jane w spódnicy do kostek i niebotycznej kolorowej konstrukcji na głowie do jej ulubionego centrum handlowego. Niech cię zaskoczy skuteczność, z jaką roboty zmiatają z ulicy każdy papierek.
Dodaj do tego obrazu fontannę na każdym skrzyżowaniu i pod nią czterech taksówkarzy oraz dwie fontanny przy ważniejszych budynkach i trzech policjantów pod każdą z nich.
Witaj w Aszchabadzie.
Zwiedzanie stolicy Turkmenistanu
Główne zajęcie owych policjantów to powstrzymywanie nielicznych przyjezdnych od fotografowania pałacu prezydenckiego oraz ministerstw wszelakich, które to budynki i tak znajdują się na odwrocie każdego banknotu. Ludzi też nie należy, ani targu, ani choinki. Tu się nie lubi zdjęć. A radar mają niebywały! Wyczują twój malutki aparat 300 m dalej po drugiej stronie ulicy. To nie jest najłatwiejsza stolica do uwieczniania…
A byłoby co uwieczniać. Aszchabad odbudowano w całości po trzęsieniu ziemi w połowie minionego wieku, zamysł oscylował wokół Jetsonów w Dubaju. I tak, z sowieckiego blokowiska pełnego wielbłądów miasto stało się metropolią pustynno-pustelniczą. Pustynną dlatego, że 80% kraju zajmuje pustynia właśnie. Pustelniczą nie tylko dlatego, że ulice są wyludnione. Pustelniczą, bo Turkmenistan jest krajem neutralnym, Szwajcarią Azji centralnej. W praktyce oznacza to, że sam nie miesza się w politykę świata, a świat nie ma prawa mieszać się w jego politykę. Dlatego, kiedy Turkmenistan twierdzi, że ma wolne wybory, nikt nie wnika, czy to znaczy, że są one wolne od opłat, czy że wolno się liczy głosy.
Poprzedni prezydent panował dożywotnio, dlatego, że wszyscy ludzie go kochali. Dał im gaz, wodę, prąd i sól za darmo, to wystarczająco dużo powodów, żeby kochać prezydenta dożywotnio. Wprowadził wiele konstruktywnych zmian tak konstytucyjnych, jak i lingwistycznych. Nazwał styczeń swoim przydomkiem: Turkmenbashi – ojciec wszystkich Turkmenów, kwiecień imieniem swojej matki, a wrzesień tytułem swojej książki, która to zresztą, obok Koranu, była podstawą edukacji Turkmenistanu. Z tego powodu poza stolicą pozamykano wszystkie biblioteki: na dwóch książkach ciężko prowadzić ten biznes. Obecny prezydent powoli wycofuje się z tych decyzji. Zgodnie z wynikami ostatnich wyborów kocha go tylko 97,14% społeczeństwa.
3 komentarze
Pszczółka Dżoana z małopolski
Nie będę gorsza, ja też kupię ;-)) Nawet dwie 🙂 Buziaki!!!!!
IwonaPat
Haniu, jak ja uwielbiam Twoje posty!!! Czytanie ich to ostatnia rzecz, jaką robię przed snem. Piszesz w sposób uzależniający!! Jeśli wydasz książkę, to pierwsza kupię egzemplarz. Pozdro od qmpki ze studiów Wielu wrażeń w dalszej podróży i wracajcie cali i zdrowi☺
Hania, kierownik wycieczki
Wow! Dziękuję, ale mi się miło zrobiło!