Visa vis wizy chińskiej
Co przychodzi ci do głowy, kiedy myślisz o Chinach?
Wielki mur, którego tak naprawdę nie widać z księżyca (podobno), bogactwo kuchni, której nie skosztujesz dopóki nie opanujesz jedzenia pałeczkami, baśniowa kraina z Avatara, terakotowi wojownicy i przytulaśne pandy. Smog w Pekinie, ocean ludzi na ulicach, siorbanie i bekanie przy jedzeniu, propaganda, wojna z Tybetem, biurokracja.
Artykuł powstał we współpracy z firmą Aina Travel.
Właśnie, biurokracja.
Tak naprawdę to nie trzeba nawet specjalnie daleko jechać, żeby się z nią zaznajomić…
Pamiętasz Dom, który czyni szalonym?
Wyjście z niego z zaświadczeniem A38 było jedną z 12 prac Asterixa. Dom ów urósł do miana miejsca kultowego niemalże, urzędnicy tej instytucji zaproponowali model pracy, na którym przez wiele lat wzorowała się niejedna placówka ZUS, US, a także liczne rektoraty. Śmiało mogę powiedzieć, że Galowie zainspirowali nie tylko polskie urzędy.
Jak Azja długa i szeroka, niosą się legendy o śmiałkach, którzy wkroczyli w zawiłe korytarze chińskich ambasad i konsulatów i już nigdy się z nich nie wydostali: zaginęli w lawinie dokumentów potrzebnych do zdobycia wizy, wykończyły ich meandry administracyjnego aparatu urzędniczego lub też – jakże prozaicznie – legitymowali się paszportem nie z tego kraju, co trzeba.
W takiej na przykład Turcji możesz ubiegać się o wizę, jeżeli jesteś Turkiem. Jeżeli nie jesteś, to nie możesz. W Armenii dla odmiany powinieneś być Ormianinem, zupełnie inaczej niż w Uzbekistanie, bo tam musisz być Uzbekiem. Kazachskie placówki czasami wymagają bycia Kazachem, a czasami nie, to zależy od dnia tygodnia i tego, czy przychodzisz przed lunchem, czy po. Właściwy wybór terminu wizyty nie gwarantuje wpuszczenia do konsulatu, po prostu dostaniesz inny powód odprawy.
Podobno w minionych latach wiele wiz chińskich wystawiono w Iranie, więc żeby doprowadzić statystyki do bardziej akceptowalnego stanu, placówka wymaga zakupu biletu lotniczego, listu od polskiej ambasady, w którym polska dyplomacja popiera twoją wizytę w Chinach i daje ci krzyżyk na drogę, listu z zaproszeniem od namacalnego Chińczyka, wniosku wydrukowanego ze strony ambasady, do którego nie działa link, ale to nic, bo niedaleko ambasady jest drukarnia, w której już wiedzą, co trzeba napisać i przygotują dokument za niewielką opłatą, wyciągu z konta bankowego, z którego wynika, że masz za co przeżyć wizytę w Chinach oraz kopii umowy o pracę.
A potem i tak odmawiają.
Przyda się wizualizacja, prawda?
No to popatrzmy na rozmieszczenie chińskich placówek dyplomatycznych i dowiedzmy się, co w której słychać:
Do zeszłego roku jedynym miejscem w zielonej ramce był Biszkek, ostatni przystanek podróżnych przed Państwem Środka, ostatnia nadzieja na sukces wizowy. Procedura nie była prosta, ale była wykonalna. Aż tu nagle…
Biszkek, Kirgistan, sierpień 2016
Z żalem ogłaszamy, że ambasada Chińskiej Republiki Ludowej padła ofiarą ataku terrorystycznego. Od chwili obecnej aż do odwołania placówka nie będzie świadczyć usług wizowych turystom zagranicznym i pozostanie tylko do dyspozycji obywateli Chin i Kirgistanu.
W styczniu 2017 dwoje utrudzonych autostopowiczów dociera do stolicy z nadzieją, że w ambasadzie życie i praca wróciły do normy.
Placówkę zastają zamkniętą, pracownik ochrony w pantomimie odgrywa bombę i remont. Miejscowe agencje turystyczne i pośrednictwa wizowe odmawiają pomocy. Do utrudzonych autostopowiczów dociera wreszcie, że czas wytoczyć cięższe działa.
Wzywają na pomoc Ainsterixa, który w dzieciństwie wpadł do gara z magiczną miksturą. Wywar ten daje nadprzyrodzoną moc w kontaktach z placówkami dyplomatycznymi. I tak, utrudzeni autostopowicze zamiast pliku sfabrykowanych dokumentów do swoich paszportów dołączają po zdjęciu i krótkim wniosku wypełnionym on-line. Ainsterix zadba o resztę.
8 komentarzy
Magda
Jeśli chodzi o skojarzenia z Chinami, to ja bym jeszcze dodała śmierdzące stopy i hot water 😛
Hania, kierownik wycieczki
Stóp udało się uniknąć dzięki podróży zimą 😉 a wrzątek dostępny wszędzie to całkiem niezły pomysł!
Dżordż
najbardziej mi się podoba rubryka “FULL NAME” – H. Zieleznik Rybak niby jest FULL tylko tak nie do końca 😀
Hania, kierownik wycieczki
Cieszę się, kiedy Chińczycy w rubryce “name” wpisują name. Często zamiast imienia miałam wpisane “Passport”, a w miejscu nazwiska “Wojewoda slaski” 😀
Magda
Kiedyś chyba miałaś na imię “Prawo”, a na nazwisko “Jazdy” 🙂
Hania, kierownik wycieczki
Haha, faktycznie! I to było we Francji!
JJ
A mozesz powiedziec, skad fizycznie bierze sie ta wiza? Ainsterix 😉 przysyla, czy jest gdzies do odbioru czy jak…?
Hania, kierownik wycieczki
Jak wolisz 🙂 ja chciałam odbiór w Warszawie, bo znajomy z Kirgistanu akurat jechał do Polski i wrócił z naszymi wizami, ale może być kurierem.